wtorek, 8 grudnia 2015

Syndrom pierwszej nocy

Na początek informacja ważna: sypie mi się Messanger. Wiadomości do mnie dochodzą, ale albo z opóźnieniem, albo bez powiadomienia, że coś przyszło. A że mam tam dość spory ruch to proszę o cierpliwość - na wszystkie wiadomości w końcu odpiszę :)


No i jestem w domu.
Nie zmieniło się tu nic. No... Może tylko pod moją nieobecność zaginęło kilka pudełek z koralikami (tzw. Sprzątanie wg Kawalera - ciekawe, w której szafie to wszystko poupychal ;)).
No i można chodzić na boso, bo owe szklane ustrojstwa nie wbijają się w pięty przy każdym kroku (ale już niedługo się taki stan utrzyma! :D)
Gacuś przytył. Zrobił się kolosalny. Wielki!
Zaś Ciema... No cóż. Przez owe trzy tygodnie z hakiem nabrała ciała. I zmieniła sierść na dorosłą.
Już nie jest gibka i wiotka, a przy tym elastycznie misiowata.
Jest twarda, mocna, silna.
Ale teskniła za mną strasznie. O ile tym razem Gacek rzucił fochem i do mnie nie podchodzi, to Ciemka nie opuszcza mnie na krok :)
Pożegnanie ze wspollokatorkami z sali wyszło dość łzawo.
Jeszcze nigdy nie trafiła mi się tak zgrana ekipa na sali!
Powitanie z tatą, którego nie widziałam kilkanaście dni, też wyszło sentymentalnie.
Zrobił rabanu na pół szpitala, bo nie umiał mnie znaleźć. Chodził, nawoływał, biegał od sali do sali. A ja nie wpadłam na to, że zamiast jechać windą ogolnodostepną... Skorzysta z takiej dla personelu :D I się troszkę pogubiliśmy ;)
Na nasz widok pani psycholog zaszklily się oczka. Stwierdziła, że jesteśmy uroczy :)
A teraz mam syndrom nocy pierwszej.
Zawsze wygląda tak samo - czy to pierwsza noc w szpitalu, czy po powrocie z niego do domu.
Nie umiem zasnąć. Za dużo emocji.
Wszystko boli. Wszystko nie daje spokoju.
Ale, jednak, wolę mieć się w kogo wtulić w tym ciężkim czasie.
Kawaler chrapie słodko.
Bogowie, jak ja Go kocham.

2 komentarze:

  1. Nie komentuje zazwyczaj, ale czytam. Uwielbiam Cie czytac. Wiec nie przestawaj pisac, mala. :*)

    OdpowiedzUsuń
  2. są takie chwile kiedy nawet chrapanie nie przeszkadza;) ściskam!

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)