czwartek, 1 marca 2018

Chora Kura Domowa kontratakuje

Gdyby "stara" Mamuśka (czyli ta z dzieciństwa, która spędzała pół dnia w kuchni i codziennie gotowała inny obiad) zobaczyła, jak dzisiaj robiłam kotlety mielone, to chyba zdzieliłaby mnie szmatą przez łeb ;)

Na początek przyniosłam sobie krzesło do kuchni. Później nałożyłam rękawiczki. Nienawidzę surowego mięsa (gotowanego czy smażonego po prostu nie lubię, jedynie pieczone zasługuje na moje uznanie ;)), babranie się w nim gołymi łapami powoduje u mnie mdłości.
Do robota kuchennego z końcówką zagniatającą ciasto wrzuciłam kilogram mielonej szynki, kilka łyżek przypraw, mąki, bułki tartej, cztery jajka. I włączyłam robota. W tym czasie nagrzała mi się patelnia ;)
Później kuleczki i smażymy.
W 25 minut zrobiłam cztery obiady!
Dzisiaj Mamuśka nie zdzieliłaby mnie już szmatą. Przyniosłaby sobie drugie krzesło, pogratulowałaby mi sprytu i zrobiła kawę :)
A mówią, że ludzie się nie zmieniają.

Nie mogę wyjść z szoku, jak wiele zmieniają pieniądze w życiu.
Pojechaliśmy z Już Mężem na zakupy. I był tam ON.
Płaszczyk wiosenny, beżowy, z paskiem. Cudo.
Taki, o jakim marzyłam od trzech lat.
I Krzysiek... Kazał mi go sobie kupić. Normalnie.
Bez oszczędzania trzy miesiące, bez kombinowania, po prostu go kupiliśmy!

Inna sprawa, że trzy lata temu ważyłam jakieś 150kg i w markecie nie udałoby mi się kupić zupełnie nic.
A dzisiaj... Wzięłam XXL (a było jeszcze XXXL), chociaż spokojnie wlazłabym w zwykle XL.
Normalnie... Nie dość, że płaszczyk w markecie, to jeszcze w rozmiarze, który nie był największym z dostępnych!

24 komentarze:

  1. Tak, pieniądze szczęścia nie dają, ale dają przyjemności. No i gdzie Ty rozmiar XL????

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieniądze szczęścia nie dają, tylko zakupy, jak mówiła Marylin Monroe.

    OdpowiedzUsuń
  3. To podpowiedz gdzie kupiłas ten płaszczyk?? Potrzebuje XXL

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nienawidzę wkładania ręki do surowego jajka. Mięso może być.
    A co do ubrań z marketów to są coraz fajniejsze i coraz lepsze - ostatnio prędzej coś kupię w Tesco niż w galerii handlowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Tesco uwielbiam! Szczególnie wyprzedaże :D

      Usuń
    2. A to prawda, najczęściej kupuję coś po obniżce albo jak jest jakiś bon do wykorzystania :)
      To lepiej uważajmy, bo możemy się na ulicy spotkać w tych samych ubraniach :D

      Usuń
  5. uwielbiam surowe mięso, oddam się za tatara:p

    fajnie sobie zrobic taką przyjemnośc, i fajnie miec poczucie, że waga idzie w dobrą stronę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeca Ty weganka od dwóch tygodni :>

      Usuń
    2. ale się oddam!:pp
      tylko niit nie weźmie:PP

      no dlatego tym bardziej wię, że kocham mienso!

      Usuń
    3. Na wegetarianizm mogę przejść od ręki, tak szczerze ;) Jem raczej z rozsądku, niż smaku.
      Tatara w życiu bym nie ruszyła. Nawet widelcem. Przez rekawiczke Fuj!

      Usuń
  6. Dziękuje Córeczko za ,,starą" mamuśkę 😧

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy byłaś stara. Później odmłodniałaś i nauczyłaś się korzystać z nowinek technologii... I rękawiczek :D
      :*

      Usuń
  7. Z mielonym mam podobnie brr! I nie wiem czy to za sprawą jajka, mięsa czy nie wiem co :-) Szczupłości Ci zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do szczuplosci to mi jeszcze bardzo daleko ;)

      Mielone są złe!

      Usuń
  8. A myslałam, że tylko ja dziwna jestem w temacie mięsa. Tyle, ze ja każde surowe biorę w ręce, czesciej na widelec lub mieszam łychą, z głową wykreconą możliwie najmocniej w bok:-) Cieszę się z Twojego zakupu
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak reagujesz na "zapach" gotujacego się mięsa? Ja najchętniej bym biegła w objęcia Pana Klopa ;)

      A dzisiaj w robocie jak na złość większość worków z mięsem ciekla Bleee... Zacznę chyba pracować w rękawiczkach :/

      Usuń
    2. Mogę sobie wyobrazić Ciebie i cieknące mięso hihi 😁, w domu to byłaby już awantura, jak to ja mam robić coś z mięsem, ja?

      Usuń
    3. Później szorowalam ręce płynem odkazajacym :D
      I dziwię się, że mi AZS szaleje ;)

      Usuń
  9. Mnie tam surowe mięso/jajko nie rusza. Moge wyrabiać. Ja NIENAWIDZĘ wymyślania co ugotować... Szlag mnie po prostu trafia jak syn przychodzi i pyta - mama, a co jutro na obiad....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to też! I gotować zwykle też nie lubię...
      Sałatki lubię robić :D

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)