środa, 3 maja 2017

Ryzyk fizyk

Miało być o czymś innym dzisiaj. Miało być o trickach dietetycznych lub zarządzaniu budżetem, ale jestem tak nabuzowana emocjami, że aż mnie coś zaraz trafi.

Od dłuższego czasu kombinujemy nad założeniem swojej działalności gospodarczej. Jesteśmy już na etapie wymyślania nazwy.
Naiwnie sądziłam, że wszyscy znajomi będą nas wspierać, kibicować, podżegać do dalszego szaleństwa...

A wychodzi na to, że każdy nas stopuje.
"Po co wam działalność, skoro możecie to robić na czarno?"
"Po co to ryzyko?"
"Przecież oboje macie dochody, czemu kombinujecie?"
"Ja bym tam się nie wychylała."
"Zadzwoń do MOPSu, może dadzą wam zapomogę."



Czytam o przepisach już ponad pół roku.
Wszystko robi się powoli jasne i klarowne, wcale nie skomplikowane.
Plan przemyślany, logiczny i spólny. Rynek przebadany.
Nie rozumiem, czemu miałabym nie ryzykować.

Może i mamy swoją strefę komfortu, tyle, że przestała ona być komfortowa. Mam dość liczenia każdej złotówki, poczucia własnej beznadziejności i nieprzydatności.
Nie ma nic gorszego, niż poczucie, że cały obowiązek utrzymania domu spada na partnera.
Nie chcę tak żyć, nie podoba mi się to.
Mogłabym w tym miejscu zacząć narzekać na rząd, ustrój, wsparcie socjalne, ale... narzekanie do niczego nie prowadzi.
Chcę zmiany.

Może się nie udać, owszem. Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Gorzej i tak już nie będzie.
A jak się uda to... odskoczę. Pofrunę! Będzie tak, jak chcę. Jak zawsze chciałam.
To dodaje mi siły w walce z hejtem, który ostatnio się mi wylewa na głowę. Wiadrami.
"Chora i chce firmę zakładać! Nienormalna!"
No i co z tego, że mam raka? Czy przez to nie mogę marzyć, nie mogę być ambitna, nie mogę być przedsiębiorcza i sięgać po to, czego chcę?
Mam leżeć i zdychać, bo tak nakazuje opinia publiczna?
No chyba ktoś tu upadł na głowę. I to nie jestem ja.

"Jeżeli sądzisz, że coś jest niemożliwe 
to nie przeszkadzaj osobie, która właśnie to robi."

Nie będę siedzieć na dupie i nic nie robić, kiedy sytuacja robi się dość ciężka.
Znajdę wyjście w tym labiryncie.
Jeśli ktokolwiek sądzi, że siądę w jakimś kącie i zacznę płakać to... grubo się myli.

Ciekawa jestem tylko, czy to zniechęcanie do własnej działalności to wynik tego, że każdy boi się nieznanego czy może tego, że jestem chora i ludzie myślą, że nie dam rady.
Że, kurwa, JA nie dam rady.
To brzmi jak oksymoron.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
SMS na numer 75 165 o treści: POMOC 6742
czyni mój świat lepszym :)

46 komentarzy:

  1. Lucynko, prowadzę swoją działalność już 10 lat i w tym celu odeszłam z tzw. "bezpiecznej posady'. Było jak u Ciebie, prawie wszyscy mnie zniechęcali. Myślę że to objawy własnych lęków i niechęci do brania odpowiedzialności w swoje ręce. Nigdy nie żałowałam. A sprawy formalne są banalne, żadnych trudności. Trzymam za Was kciuki i popieram całym sercem.
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten głos "z drugiej strony"! Podbudowujesz moją wiarę w słuszność decyzji, bo (przyznaję się!) momentani czuję się, jakbym miała lecieć na samobójczą misję w kosmos. Przecież firma to może i są obowiązki, ale i przyjemności :)

      Usuń
  2. Zalożyłam działalność w grudniu, w maju dowiedziałam się, że mam dziada. Pracowałam jak długo dałam rady, przerwa około operacyjna i już wracam na stare tory. Boję się jak cholera ale to moja droga ;) Nie chcę innej. Kciuki trzymam mocno :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Cię bardzo, ze pomimo wszelkich trudnosci postanowiłas zawalczyć o lepsze życie i nie spoczęłas " na laurach", jak niektórzy złosliwcy sugerują.
    Jestem z Tobą - nie daj się, w końcu postawisz na swoim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam jeszcze, ze za podobną postawe zostałam na pewnym znanym blogu straszliwie zrugana, czyli shejtowana.
    Nic to, damy radę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym jakiś komentarz czepnąć, ale znów się boję, ze coś pochrzanię. Whatever.... nie daj się stopować ludzkim pieprzeniem. Jestem nieco ułomna... sprawy księgowe to dla mnie czarna magia, mimo to mam firmę od 8 lat. Każdego miesiąca przypominam mojej księgowej, że ma mówic do mnie drukowanymi. That's all. Ja jestem do robienia biżuterii, jako i Ty :) Pamiętaj
    że Gdańsk coraz przyjaźniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze słuchaj siebie :) a nie głosów osób, które na nic w życiu się nie odważyły, ale innym zazdroszą, że może im się udać.
    Przy okazji polecam książki "To ja zabrałem Twój ser" i "Ignore everybody". Pozdrowienia, A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam "Kto zabrał mój ser" :D
      Teraz jestem na "Zasługujesz na sukces" :)
      Buziam mocno!

      Usuń
    2. super :) podrzucam Ci jeszcze link - w temacie wymyślania nazwy. A.

      http://www.copywriting.pl/pomysly-jak-nazwac-firme/

      Usuń
    3. Też czytałam już :D Czasami mam wrażenie, że znam już cały internet :D

      Usuń
    4. szacun! :) to jeszcze Ci napiszę w ramach motywacji - "nigdy nie pozwól małym rozumom przekonać Cię, że Twoje marzenia są zbyt duże"

      Usuń
  7. Zakladaj bez dwoch zdan :)!!! Nawet podobno sa jakies zwolnienia z podatkow dla poczatkujacych, takze korzystaj Lucynko ze swoich pomyslow i nie sluchaj ludzi, ktorzy to boja sie wychylic czubek nosa ze swojej "nielubianej" posady:p

    BUZIOLKI:) trzymam kciuki:)
    Troll

    OdpowiedzUsuń
  8. Superrr Lucynka, trzymam mocno kciuki pomogę rozreklamować u znajomych

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Ci bardzo kibicuję!💝

    OdpowiedzUsuń
  10. Lucy, nie żebym Ci źle życzyła, ale koniecznie musisz przytyć ....i to tyle, żeby zmieścić w doopsku te wszystkie "mądre" komentarze i cały hejt :P
    To wspaniale, że chcesz działać, że masz pomysł i jak widać radosny zapał ! Ja trzymam wszystkie paluchy, żeby Ci się udało i to dokładnie tak, jak sobie to wymarzyłaś:)
    I wiesz co....wierzę, że właśnie takim pozytywnym zapaleńcom musi się udać-POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed trzydziestoma kiligramami jakoś więcej się w tej dupie mieściło :D
      Ale już faza "słucham rad innych ludzi" mi minęła. Zrobię po swojemu, jak zawsze :)

      Buziam mocno :*

      Usuń
  11. Ludzie to chyba mają w genach... Niektórzy ludzie. Narzekanie, czarnowidztwo i "apococito". Nie potrzebowałam choroby, by się na to uodpornić. Oszronić się, jak mawiamy z przyjaciółką. To Twoje życie, Twoje wybory i Twoje marzenia. Nikt nie ma prawa mówić Ci, co powinnaś, a czego nie. Bo nikt za Ciebie życia nie przeżyje. A - co ważniejsze - nikt Ci na koniec nie odda straconego czasu, zmarnowanych okazji, szans niewykorzystanych. Nie pozwoli Ci przeżyć życia jeszcze raz i tym razem po swojemu. Masz tylko jedną szansę, więc wykorzystaj ją, najlepiej jak umiesz. Mając w głębokim poważaniu wszystkich malkontentów i doradców.
    Nie chcę nawet próbować zagłębiać się w to, co takimi ludźmi kieruje. Bo to nie ma żadnego znaczenia tak naprawdę. Liczysz się TY. Twoja rodzina, Twoi bliscy, Twoje plany, aspiracje, marzenia, zachcianki... nic więcej!
    Zdrowy egoizm jest potrzebny.
    Trzymam kciuki i całym sercem jestem za tym przedsięwzięciem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znalazłam nazwę dla firmy! "Apococito" brzmi bosko :D

      Dzięki za miłe słowa :) Kryzys już zażegnany, pancerzyk na grzbiet założony, biegnę dalej! :)

      Usuń
    2. Faktycznie, brzmi super, a wygląda ekskluzywnie, po włosku jakby :D :D :D

      Usuń
    3. No dokładnie! Tylko ciekawe, jak ludzie będą to czytać :D
      "apososito?" xD

      Usuń
    4. Lub Apoczoczito, z "cz" jak w cappuccino ^^

      Usuń
    5. Podejrzewam, że bardziej by wyszło "apokokiko" :D
      Idąc tym tropem - może być "Apotomito" xD

      Usuń
  12. A ja mam zanikowe zapalenie błony śluzowej gardła i krtani z bonusem w postaci uczucia duszenia się... od 6 lat. I pcham moj wózeczek. Pracuje. Dziecko ukochane nie-wychowuję...;). Wiec zakładaj firmę a resztę towarzystwa jęczącego miej w pięcie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Lucynko kochana. Mam raka, od trzech lat się leczę. Polskie warunki dostępności leków zawiodły, więc założyłam prawie dwa lata temu działalność, żeby sobie na kosztowne leczenie zarobić. Pewnie, że "na swoim" nie jest idealnie tzn. nie ma stałej pensji co miesiąc, bywa raz gorzej, raz lepiej. Ale...od dwóch lat dokładam na własne przedłużenie życia z własnych, samodzielną pracą "u siebie" zarobionych pieniędzy i ŻYJĘ!!! z rakiem i własną działalnością! Kibicuję Ci mocno i z całych sił paluchy zaciskam! M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To leczymy się z podobnym stażem, za 5 dni będzie u mnie dokładnie 3 lata :)
      Podnosisz na duchu <3

      Usuń
  14. Kibicuję Ci z całych sił.... nazwa cudna ale w polskich realiach kłopotliwa... znam to z autopsji. Za każdym razem np przy braniu faktury konieczność przeliterowania i często poprawiania innych. Powodzenia. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widzę scenkę rodzajową:
      - Proszę fakturę.
      - Nazwa firmy?
      - A-po-co-ci-to.
      - Potrzebuję nazwy, aby wyszukać w systemie.
      - No przeca mówię: A-PO-CO-CI-TO :D

      Usuń
  15. Albert Einstein powiedział: "Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie i on to robi." A zatem POWODZENIA i TRZYMAM KCIUKI.

    OdpowiedzUsuń
  16. No nic Lucynko, widzisz masz raka i teraz tylko ubierz sie w najlepsza sukienke i czekaj... O zesz ku... ja pierd... Rece mi opadaja, jacy ludzie moga byc ograniczeni, patrza tylko przed siebie i nie widza nic pozatym. Bardzo to smutne a zarazem wkurzajace! Widzisz jak to jest, ''kreatywnosc'', walka o siebie i swoje marzenia jest ZAKAZANA! Najwazniejsze, ze Ty lamiesz te konwenanse i nie przejmuj sie absolutnie, tym co mowia inni, brnij do przodu, realizuj marzenia, baw sie tym!!!!!!! Niestety polska mentalnosc juz taka w wiekszosci przypadkow jest, zawisc zawisc zawisc!!! Ja mieszkam za granica i bardzo czesto spotykam sie z tym zjawiskiem. Jak moglo sie jej udac? Dlaczego ona ma taka prace a nie inna? Wyobraz sobie, ze po 2 tyg. pracy dowiedzialam sie, ze zostalam zwolniona (oczywiscie nie przez szefa, tylko przez rodakow), hehehe... Lycyna silna z Ciebie kobieta i jestem tego pewna, ze uda sie Ci wszystko co zamierzylas i jeszcze pokazesz tym niedowiarkom kto jest Mistrzem :)
    P.S. Moze warto sprezentowac przyjaciolom komary pobudzacze, ale nie po jednym tylko cala watahe, co by ich pobudzila do dzialania i patrzenia ''globalnie'' a nie tylko przed siebie :)
    Sciskam Cie mocno i dzialaj Kobieto preznie...
    Eve

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad tymi komarami, pracuję! Może jak zobaczą, że ja daję radę to sami pomyślą nad swoim życiem? Oby tak to działało :)

      Tulam mocno :)))

      Usuń
    2. Tez mam taka nadzieje :) Bo przeciez zycie jest nie po to zeby je jakos tam przezyc...
      Te komary juz chyba w tym przypadku musze byc modyfikowane genetycznie, hehe...
      Ja jak ''podupadne'' motywacyjnie, to wlasnie takiego od Ciebie poprosze!!! Bede sobie go aplikowac, nacierac sie nim, lezec na nim
      i inne tam, az do uzyskania oczekiwanego efektu!
      Buzka Mistrzyni ;*
      Eve

      Usuń
    3. Może syropek z komarów? :D

      Usuń
  17. NO wiesz, a jak ci się tak uda z tą firmą i będziesz miała lepiej od tych innych? Od tych "zdrowych"? To co wtedy? Oni się tego obawiają i zazdroszczą ci że nie siedzisz w kącie i nie płaczesz. To są ludzie, którym w głowach się nie mieści że mając raka czy inne dziadostwo można w miarę normalnie żyć. Ale ty się nie daj i rób to, na co masz ochotę. masz takie samo prawo do życia i szczęścia jak wszyscy inni.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie padną z zazdrości!
      No, rzeczywiście, chyba jest w tym ziarenko prawdy... ;)

      Usuń
  18. Dobrze ludzie mówią... Po co Ci to. Kłopoty same... Richard Branson, Bill Gates, Michael Bloomberg, Sergey Brin i wielu innych też chciało mieć firmy. I jak to się dla nich skończyło? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Lucynko! Trzymam kciuki żeby się wszystko fajnie udało z własną działalnością :-) Dziękuję Ci bardzo za wpis odnośnie diet itp. Jakoś przemówiły do mnie twoje słowa odnośnie szukania powodów podjadania i walki z tym. Serdecznie pozdrawiam, Aga

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)