poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Powolutku, pomalutku...

Malutkim kroczkami sobie leci czas. A za nim ja, nawet w miarę nadążam. I umiem wydusić piękne momenty w bagnie codzienności...

Mamy poniedziałek, czas na podsumowanie Ambitnego Planu :)

1. Przeżyć.
Tadadadaaaa! Opakowanie Nimesilu zniknęło w moich trzewiach, ale jestem, działam, latam :)

2. Znaleźć jakiś samochód,
Ha! Znaleźliśmy. I to nie nawet nie "jakiś", ale dokładnie TEN, o którym marzylismy. Bardzo mało ich na rynku. Więc, gdy o 16:45 wystawiono ogłoszenie, o 17:30 je znalazłam, znalazłam ogłoszenie, to już o 19:30 podpisywalismy umowę ;)

Przedstawiam Wam naszego Szkodniczka, czyli Skodę Superb. Jejusiu, jaki on jest śliczny!


Ma klimatyzację! Kurcze, nie wiedziałam, że to taki cudowny wynalazek - wybierasz temperaturę i myk! masz dokładnie taką, jak chcesz :) Bajka. Czyli mamy czym jutro zajechać do Katowic ;) Szkodniczek zawładnął naszymi sercami i umysłami ;P

3. Pozbyć się prania - zrobione! Nawet firanki, które z pół roku czekały na myju-myju, zostały wyprane ;P

4. Porządek w rogowej szafce w kuchni - zaczęłam, ale tam jest cholernie dużo roboty. Jeszcze muszę pokatalogować nasionka na kiełki i dopiero mogę brać się za porządki właściwe.

5. Poukładać torby w szafie - zrobione. Poukładałam nie tylko torby, ale też ręczniki, chemię domową, akcesoria podróżne i gadżety zwierzaków. Szafa lśni ;)

Jak widać, tydzień dość owocny. Muszę przyznać, że rzeczywiście publiczna deklaracja zmienia nastawienie ;)

Na ten tydzień Ambitny Plan rysuje się tak:
1. Posadzić ziółka.
2. Post-niespodzianka na bloga ;)
3. Wypełnić papiery do fundacji.
4. Dokończyć porządki w kuchennej szafce rogowej.
5. Naprawić bazę.
6. Powiesić ziółka.
7. Skończyć szydełkować króliczynka.

W tym tygodniu dużo zadań, ale pierdółkowatych. Spokojnie mogłabym to ogarnąć w dwa dni, gdybym nie była taka połamana... A jutro niby zaczynam chemię. Kierwa.
Zaczynam się bać... ;)

Kto jeszcze deklaruje jakieś zadania na ten tydzień? ;>

Dziękuję Wam bardzo za ogrom wsparcia w ostatnich dniach. Ratujecie moją popękane duszyczkę i zdysharmonizowany światopogląd. Dziękuję :)))

Buziam Was ciepło :*

5 komentarzy:

  1. Nie chcę Cie denerwować, ale na ten tydzień mam plan - zrobić pierogi i pojechać na krótkie wakacje:))

    mogę też troszkę pobać się razem z Tobą
    tej chemii:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieprzone życie, jestem rozdarta, chciałabym jechać z Lucynką na chemię ale mąż w szpitalu i do niego też bym chciała jechać 🙁 może ktoś mnie do jutra sklonuje? Macie taką moc? 😖

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem duchowo (bo daleko), wspieram "zcałychsił". Biorę cały strach na siebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tulę na niej!

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja moze tez cos zrobie... Mam ambitne plany, nagotowac, upiec, pomrozic, zeby bylo zdrowe jedzonko zawsze pod reka i zeby nie kusilo smieciowe pseudojedzenie.
    Zdrowka i zdrowka zycze ...i zeby nie bolalo.
    Lena

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)