Mój plan powrotu do świetności można o kant dupy roztrzaść. Podobnież jak budzik.
One nie działają. Nic nie działa. Nic nie jest w stanie obudzić mnie przed dziesiątą.
Próbowałam upierdliwych dzwonków.
Próbowałam "inteligentnego" budzenia według fazy snu.
Nawet filtr światła niebieskiego w komórce sobie zainstalowałam.
I staram się włazić do wyra przed północą.
I sypialnię wietrzę.
I NIC!
Moja faza śpiocha ma się w najlepsze i nawet wiercenie o ósmej rano nie wytrąci mnie ze słodkiej krainy nicnieróbstwa.
Serio!
Moją solenną obietnicę poprawy można wsadzić do tego budzika (przed jego roztrzaskaniem).
Chyba zacznę szukać jakiegoś hipnotyzera...
Nie będę łykać tabletków! Nie i basta!
A w ogóle to zarejestrowałam się do onkologa na kontrolę. Argh.
Nie podoba mi się wracanie do zaraczonej rzeczywistości...
Jeszcze miesiąc luzu, a potem znowu tomografie, rezonasy i inne szmery bajery.
A tak mi było dobrze <3
Dostaliśmy zdjęcia ślubne. Możecie spodziewać się notki. Wkrótce.
Nie obiecuję, bo nie wiem, ile zajmie mi jej sklecenie... Jest o czym pisać ;)
Teraz idę kombinować nad piętrową kuwetą krytą dla kotów. Mam misję, mam plan. Jeszcze dorzucić garść pomysłów i będzie śmigać :)))
A w ogóle jest to trzysetny post na blogu.
Oj, leci czas, leci...
jestes zajebista lubie cie czytac
OdpowiedzUsuńWitam. Znalazłam przypadkiem (nawet nie pamiętam u kogo link do Ciebie) i wsiąkłam. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńLucynko nie masz co sie obwiniac, za to, ze dlugo spisz. BO SA DWIE GRUPY LUDZI
OdpowiedzUsuńJesteś sową czy skowronkiem? To, czy prowadzisz nocny czy poranny tryb życia, wydaje się być również (jak w przypadku długości snu) uwarunkowane genetycznie. Grupa osób o porannym trybie życia, tzw. skowronki, bez problemu wstają z łóżka. Osoby te są przed południem bardzo efektywne w swej pracy, jednak wieczorem zmęczenie dopada ich szybciej. Z kolei osoby prowadzące nocny tryb życia, czyli sowy, ciężko wyciągnąć z łóżka. Najczęściej dopiero koło południa dochodzą do siebie i ożywiają się. Wysoka wydajność pojawia się u nich często dopiero w godzinach wieczornych. Te predyspozycje mogą być uciążliwe, w przypadku gdy „sowy” muszą funkcjonować w życiu zawodowym jako „skowronki”.
Pisze Ci to ja Sowa
tfu troll
Pozdrawiam. Czytam Cie od dawna, choc nie komentowalam:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ze możesz pospać dluzej.
No i jakas rocznica, bo 300. post! Weny twórczej życzę, bo ciekawie piszesz, choc nie zawsze o latwych sprawach.
A koty nie budza? To co to za koty? :D Na YT podobaja mi sie kompilacje jak kociombry budza ludzi i najczesciej jest to tylko takie niesmiale tracanie lapka nosa albo ust spiacego. Moze sprawdzaja,czy zyje... poprzez czasowe odciecie tlenu ;)
OdpowiedzUsuńLucynko, odnosnie spania do 10 :).Powiem Ci tak, wszędzie się czyta ,ze se to zdrowie. Wydaje mi się,ze powinnas wstawac o 10, bo widocznie twoj organizm potrzebuje tej regeneracji. Nic tak nie leczy podobno jak sen, wiec korzystaj póki akurat mozesz :) i wcale nie czuj się winna.
OdpowiedzUsuńja np cierpie na bezsennosc codizennie 5,30 koniec spania,ale to wina wstawania rano do pracy;)