piątek, 10 maja 2019

Pięć lat walki

Została jeszcze jedna chemia, a ja jej już chyba nie podołam. 


Po pierwszych czterech w tej serii strasznie wymiotowałam. Od 5 do 12 w ogóle nie odczuwałam, że jestem na chemii. 
Od 13 to jakieś piekło. 
Boli mnie wszystko, WSZYSTKO, i jest coraz gorzej. Ostatnio dochodziłam do siebie 10 dni. Teraz zapowiada się jeszcze gorsza batalia. 
Nie umiem zapanować nad bólem brzucha i pleców. Jest mi niedobrze. W kościach płynie magma. Nie widzę niemal na oczy. Od środy jedyne, co robię, to gapię się w sufit. 

Jest mi źle. Źle. Kurewsko źle. 
Weźcie ode mnie ten syf. Błagam.

Łatwiej byłoby się sprzatnąć z tego świata. Zawinąć ogonem i, jak kot, bez pytania o zgodę, zasnąć gdzieś w ciemnym kącie. Zapomnieć, odciąć się, mieć w dupie wszystko. 
Tylko wtedy całe pięć lat męki nie miałoby sensu. 

A właśnie wczoraj pyknęło mi pięć lat z rakiem. 

9 komentarzy:

  1. Ja nieustająco trzymam za ciebie kciuki. Jesteś dla mnie (jakkolwiek to nie zabrzmi ) wzorem, bo też walczę. W chwilach zwątpienia myślę o Tobie, że dajesz radę, że z uśmiechem (czasem krzywym, ale jednak). Nie daj się dziadowi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucynko, cały czas jestem z Tobą i przytulam do serca. Trzymaj się! Pozdrawiam gorąco:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocno trzymam kciuki za brak bólu i dobre samopoczucie. Jesteś bardzo dzielna.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ ten czas pędzi... Trafiłam do Ciebie przez haft krzyżykowy. Nigdy nie wiem co Ci napisać. Podziwiam Cię i wspieram myśląc i współczując - chociaż nie wiem czy się da. Jesteś silna i cudowna! Proszę, daj z siebie jeszcze odrobinę! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucynko wszystkiego dobrego. Niech ból idzie precz. Jesteś dzielna i jesteś dla mnie wzorem.
    Pozdrawiam
    Netka

    OdpowiedzUsuń
  6. Mało ze sobą rozmawiamy, ale myślami zawsze jestem blisko Ciebie mój Ty stachanowcu. Niech moc będzie z Tobą.

    Małgosia z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wszyscy podziwiam Twa wole zycie, sile do walki z choroba a co przechodzisz to nawet nie probuje sobie wyobrazic. Wciaz czytam Twe wpisy by wiedziec jak sie miewasz - zyczac jak najlepiej.
    Oczywiscie ze musza Cie dopasc chwile zmeczenia i zniechecenia bo ilez mozna znosic , a jednak za kazdym razem dzielnie wychodzisz z tego - nie kazdy by tak potrafil.
    Z calego serca zycze zwyciestwa.
    P.S. Twe blogi zawsze maja cudna grafike, obecna rowniez ale jakos tesknie za poprzednia. Moze byla dla mnie bardziej przejrzysta?

    OdpowiedzUsuń
  8. Lucy, zobaczysz, że warto było przez to przejść. 😘🍀🤗🐘🐈🐞🥀

    OdpowiedzUsuń
  9. don`t give up. Podziwiam Cię i tulę mocno.

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)