Potrzebuję nadzoru. Znowu za dużo pracuję.
Jest tu jakiś chętny do podjęcia roli mojego osobistego Kontrolera Czasu?
Jedni mają problem z Facebookiem, inni z Instagramem, jeszcze inni z grami lub komputerem. Ja mam z szydełkiem. Kurde mać!
Jutro będę czytać, obiecuję!
Z wieści dobrych - skończyłam chemię :)
W poniedziałek jeszcze jadę do Katowic na ocenę skuteczności leczenia, później w lipcu tomografia i przerwa minimum do września. Ha!
Bałam się, że, tradycyjnie, po przyjęciu ostatniej dawki chemii wyłysieję, a tu miła niespodzianka - włosy jeszcze mam. Jest ich malutko, ale są. I coraz mniej ich zostaje na szczotce. W środę już myślałam, że wyczeszę z czachy wszystkie kudły, bo na szczotce zostawały dosłownie garści włosów, ale jednak nie ;)
Jest nadzieja, że nie będę musiała znowu zapuszczać od zera, ha!
Gdy leciała mi ostatnia chemia, Krzysiek zdobył piątego kota. Miała mieć na imię Furia, jednak... Myszata bardziej jej pasuje ;)
Przez pierwsze dwa dni w domu była ucieleśnieniem furii. Biegała i szalała. Gryzła, drapała, prychała i furkotała. Potrafiła pogonić i zastraszyć nawet Czarka (przypominam - on waży 7,2kg i nie ma ani grama nadwagi!).
A później odkryła spanie na moim brzuchu.
W mgnieniu oka zmieniła się w przylepę!
Już drugiej nocy spała z nami w łóżku. Miałam w sumie już osiem kociaków i ona jest pierwszym, który śpi z nami dobrowolnie. Co więcej - przesypia całe noce. Zero patatajania przez mieszkanie o trzeciej nad ranem! No... chyba, że któryś z czlowieków wstanie się napić lub opóźnić pęcherz - wtedy ona też wstaje troszkę pozaczepiać i posępić o michę ;)
Właśnie leżę w łóżku, a Mysza mi na brzuchu. I mruczy. I liże mi palce :D
Często w nocy budzi mnie jej mruczenie, lizanie po włosach lub barankowanie. Swoją drogą - żaden z naszych kotów nie barankuje twarzy - tylko ona! :)
Fajna jest. Dogaduje się świetnie z Czarkiem i Ryśkiem (ustawicznie śpią wtuleni w siebie nawzajem), często też bawi się z Gackiem. Tylko z Ciemą się nie lubią.
Bardzo się nie lubią.
Jednak trzeba wziąć poprawkę na to, że Ciema jest dziwna - potrafi ofukać nawet komara czy muchę, która lata po mieszkaniu. Albo wróbla na parapecie. Strasznie nieufna kocica ;)
Parę razy przez to Małe Białe Coś się popłakałam ze szczęścia. Wierzcie mi, że jest niesamowita. Pokochałam ją w trzy sekundy. Dosłownie :)
A teraz mniej pozytywnie będzie.
Wymyśliłam sobie, że potrzebuję w domu biurka. A że na to biurko miejsca nie mamy, to musi być składane. Nawet znalazłam pasujący wynalazek w Ikei, już szczęśliwa z życia zaczęłam kombinować, jak odłożyć sobie trochę kasy na owy stolik ścienny (stąd ten mój pracoholizm w ostatnich dniach ;)), a tu... Zonk.
Po co mi biurko, skoro LAPTOP ZDECHŁ?!
Nie da się go odpalić, nie da się strzelić mu formata, nie są się absolutnie nic zrobić. Umarł. Nie odpala.
I jak ja teraz mam napisać książkę?
Na telefonie?!
Jestem wkurzona. Jestem zirytowana.
Zła jestem.
I tyle w temacie. A pfr!
Idę wycałować myszaty pyszczek.
A jeszcze mi wytłumacz, bo ja psiarz, czym jest barankowanie kocie po twarzy? :)
OdpowiedzUsuńMnie tez ciekawi, nie znam takiego powiedzenia.
OdpowiedzUsuńOj, jak dobrze ze sie czujesz ok i ze masz kogos nowego do kochania. Oby tak dalej. Przykro mi ze laptop sie zepsul ale to cos co mozna odkupic, zdrowia sie nie da. A zycze Ci go z calego serca.
Jakbym czytała o Kitty 😭😭. Jej utrata nadal boli. Nawet umaszczenie miała identyczne. Białe koty maja "to coś" zupełnie specjalne 😍😍
OdpowiedzUsuńSerdecznosci wysylam! Koty cudne i dobrze, ze ich obecnosc dodaje Ci sily i radosci. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńDzięki, będę odwiedzać:)
No, ja też pragnę się dowiedzieć co to za barankowanie? w sensie, że na pleckach leży i łapami w powietrzu wywija wszystkimi naraz? ;) jj
OdpowiedzUsuńLucynko daj znać co u ciebie
OdpowiedzUsuń