środa, 26 kwietnia 2017

Kolejny rozdział

Pewnie zauważyliście, że ostatnio nieco zmienia się tematyka bloga. Przyszła taka konieczność.
Gdybym miała pisać tylko o moim chorowaniu to w tym momencie, aż do połowy maja, blog świeciłby pustkami.

Kilka dni temu stwierdziłam, że w tej mojej chorobie musi być jakaś misja.
Przecież ten cały rak i historia z nim związana to jedna wielka Mission Impossible.

Rak dróg żółciowych u dwudziestopięciolatki? Niemożliwe!
Przerzut na trzustkę, który znika? Niemożliwe!
Przerzuty na kręgosłup i nie jeździ na wózku? Niemożliwe!
Przeżyła magiczną granicę dwóch lat od diagnozy? NIEMOŻLIWE!

Niemożliwe jest też to, że nie leżę teraz w łóżku.
Siedzę na ziemi, wciśnięta między drabinę a kartony. Zalatuje mi tu lekko farbą. Kieckę zresztą też mam całą umorusaną.
A przecież jestem sama w domu, bo Mężny na delegację pojechał.
Nie leżę, nie kwiękam, chodzę sama z piesem, latam na zakupy, gotuję sobie jedzonko i jeszcze rewolucjonizuję mieszkanko (bo ciężko to nazwać remontem, ot, drobne, kosmetyczne zmiany tu i ówdzie ;)). No i codziennie joguję.
Jestem od jakiegoś czasu bez leków przeciwbólowych. Jedynie szwy pooperacyjne jeszcze potrafią mi porządnie dokopać.
Nie zwijam się z bólu.
No dobra. Zwijam się dzisiaj. Chyba coś sobie zrobiłam z nóżką, bo boli jak trzaśnięta. Drabiny to złooo!

No więc tych "niemożliwe" jest strasznie dużo w moim życiu.
Dla innych to niemożliwe, dla mnie to zwykła, ukochana codzienność.
Chciałabym przekazać całą swoją wiedzę światu.
Nauczyć ludzi cieszyć się, kochać, śmiać, radować, wariować, popadać w szaleństwo.

Bo to nie jest tak, że ja się taka urodziłam.
Byłam dość depresyjną nastolatką. Może nawet nieco agresywną. Później byłam arogancką młodą dorosłą.
W 2009 roku postanowiłam, że się zmienię. Tak w myśl cytatu:
"Zmień się, zanim będziesz musiał."

Nie spodobał mi się ten cytat. Nie znosiłam go.
Dręczył mnie, siedział za oczami, brzęczał w uchach jak komar, którego nie da się zabić.

Podsumowałam swoje życie.
Podstawówka? Zbyt inteligentna i poważna, aby mieć przyjaciół.
Gimnazjum? Zbyt inteligentna i agresywna, aby mieć przyjaciół.
Liceum? Zbyt wystaszona, aby przejawiać przebłyski intelektu.
Studia? Zbyt głupia i beznadziejna, aby przetrwać.

Potrzebowałam zmiany.
No i czytałam te wszystkie ebooki, książki, gazety, artykuły, blogi, serwisy. Wszystko. W każdej wolnej chwili, a miałam tych chwil sporo, bo studia odpuściłam.
Jednak dalej sądziłam, że zmiana mi jest niepotrzebna.

Wyczytane literki z czasem się uaktywniły. Zaczęły pulsować w moim mózgu, nabierać kształtów. Nie chciały już siedzieć cicho. Ale je wytłumiałam.

Aż dostałam diagnozę. Trzy miesiące leżałam plackiem.
Może to była depresja?
A może potrzebowałam dużo czasu, aby myśleć? Najlepiej nieruchomo, gapiąc się w sufit.

I nagle wybuchło.

Stałam się. Narodziłam się.
Jestem.
Ja, pewna siebie, zadziorna, szczera do bólu i niemal niezniszczalna.
Nigdy nie byłam tak odporna na czynniki zewnętrzne, a zarazem nigdy nie byłam tak otwarta na świat.

I tutaj pojawia się moje poczucie misji.
Może nie potrzebujesz zmiany już, teraz, natychmiast.
Ale musi być taki moment, kiedy ktoś lub coś zasieje Ci w głowie takiego malutkiego, wrednego komara. Małe ziarenko, które kiedyś wykiełkuje.
Chciałabym rozsiewać właśnie te ziarenka.

"Niemożliwe" to moje drugie imię.
Chciałabym, aby łechtało moje ego tak, jak kiedyś wszelakie przejawy wyjątkowości, które gdzieśtam w życiu mi się pojawiały.
Ale to "niemożliwe" jest takie trochę smutne, trochę tragiczne. Ale dalej jest niemożliwym.
Od niemożliwego do cudu już tylko jeden, malutki kroczek...

"Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi."
Albert Einstein

Jak widać, niewiedza czasem popłaca... ;)


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
SMS na numer 75 165 o treści: POMOC 6742
czyni mój świat lepszym :)

9 komentarzy:

  1. Mała, Ty beznadziejna,wystraszona i głupia ?? To jest dopiero NIEMOZLIWE!! Choroba z pewnością zmienia sposób myślenia,postrzegania ale z głupiej, mądrej nie uczyni ;) Ja tam jestem Tobą zauroczona i czytając Twoje wpisy nieraz potwornie mi wstyd, że tak łatwo tłumaczę swoje lenistwo jakimiś błahymi niedyspozycjami. Jesteś rewelacyjna i mam nadzieję, że nie znudzi Ci się blogowanie, bo z pewnością czytaczy masz dużo więcej niż tych co piszą( sama najpierw długo czytałam bez komentowania)
    Aż strach się bać, co jeszcze niemożliwego przeskoczysz:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajduś, jak bum cyk cyk byłam wystraszona! A nawet przerażona. Zaś na studiach tak długo wpajali mi, że jestem głupia, że aż sama w to uwierzyłam. Chory system nauczania, no ale co zrobić ;)
      Pisanie zawsze było moją manią, więc nie masz co się martwić :D Cieszy mnie to, że ktoś to czyta. Chociaż fajnie by było, jakby też komentowali ;p Chyba pod koniec wpisu dodam adnotacje "komentarze karmią blogerkę, odezwijta się!" :D Czasami jak patrzę na te 30tyś wejść miesięcznie to się zastanawiam, gdzie ci wszyscy ludzie są. Zmywarka ich zjadła? Właśnie. Zmywarka mi się popsuła. Idę naprawiać, bleah.

      Niemożliwe to będzie, jak przeskoczę swój słomiany zapał i zamienię go w realne zaangażowanie :D

      Tulam mocno :*

      Usuń
    2. Ja zawsze bylam zdania "dosc" radykalnego, ze "polska edukacja" no moze bardziej metalnosc nauczycieli/ nauczycielek jest w Polsce na szczeblu kryminalistycznym, takie zachowania jak znecanie sie psychiczne, obnizanie poczucia wrtosci lub godnoasci ucznia albo niedopuszczanie do idywidulanych zapetdow kreatywnosci uczucia i ich tempienie, tylko dzialanie wedlug szblonow i wzorcow wydanych z gory powoduje, ze wiele mlodych ludzi czesto strasznie utalentowanych zostaje bez wyksztalcenia !!! Dla mnie jest to zbrodniczy system edukacji polskiej tak to nazywam po swojemu. Podobno przed druga wojana swiatawa byli prawdziwi profesorowie z krwi i kosc. Teraz to takich ze swieczka szukac.

      Z ciekawostek dodam, ze w USA przed 8 rano Dyrektorka Szkoly, przytrzymuje drzwi wejsciowe dzieciom i wita ich cieplymi slowami i usmiechem na powitanie albo czasem podbiega do samochodow i otwiera drzwi wysiadajacym dzieciom, ktore zostaly przywiezione przez rodzicow :)
      W Polsce natomiast Dyr. siedzi na skorzanym fotelu, trzeba delikatnie pukac do drzwi i sie nisko klaniac, padac do samych nozek, zeby sie o cos zapytac.
      Nauczycielki -to to juz jest cala pleta BAB( od skwaszonych do sekunic), ktore nalezy ciagle przepraszac, ze sie zadaje jakies pytanie, albo nie daj buk, zdac pytanie typu "dlaczego taka ocena" to jest juz pograzenie sie w nielasce do konca roku !:/

      ps. Lucy, a moze te 30 tys co czyta Twojego bloga nie umie pisac ???
      (nie no wiem :D hehe glupie domysly) ale takie czarne mysli przyszly mi do glowy po tym jak sie rozpisalam na ten temat;)
      Troll:***

      Usuń
  2. No wlasnie, nie wiem, dlaczego ludzie w calym tym pedzie zapominaja, ze kazdy z nas jest wyjatkowy? Strasznie oporni jestesmy jako ludzie na te ''komary'', podswiadomie chyba zgadzamy sie na ''nijakosc'' i ''bezbarwnosc'', a moze rzeczywiscie system nie pozwala nam na odchyly od normy? Moj ''komar'' tez ostatnio ugryzl mnie w 4 litery i zabzyczal: ''Ej laska, piers do przodu, zepnij poslady bo jestes jedyna w swoim rodzaju!'' Mysle, ze nie jest to objaw narcyzmu, tylko taki zdrowy egoizm, ktory pozwala mi zupelnie inaczej spojrzec na swiat i czyni mnie szczesliwsza :)
    *** A teraz mizianie i drapanie Pani Blogerki!! Pierwszy raz komentuje, choc blog Twoj mam przerobiony od deski do deski. Bardzo podoba mi sie Twoj styl pisania, taki jest ''lekko wredniasty''- a to bardzo lubie! Fajnie, ze postanowilam siac bzyczace i gryzace w 4-litery komary, motywowac, pokazywac, ze mino wszystko trzeba przec do przodu i coco jambo!!!!
    Pozdrawiam Cie Lycynko!

    Eve

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dzisiaj jestem HaLucynka alias Komarzyca ]:->
      Tulam mocno i dziękuję za komentarz, lubię, lubię :D

      Usuń
  3. Ja jestem i czytam od początku niemalże. Dodaj tę zachęte do komentowania, to ludziki się uaktywnią.
    Ja nie komentuję zazwyczaj bo nie mam nic mądrego do dodania, chyba że koniecznie muszę się podzielić jakąś refleksją.

    Inspirujesz mocno. Mnie już ten mały komar brzęczy od roku i nijak się nie mogę zabrać za niego:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie ukatrup tego komarka, przydają się :D

      Przyjdzie taki czas, kiedy bzyczenie będzie zbyt natrętne i sama ruszysz do przodu :)

      Tulam mocno :*

      Usuń
  4. Ja też Cię lubię czytać, chociaż rzadko komentuję. Fajnie piszesz, potrafisz dać do myślenia. Pamiętam Cię z okresu gimnazjum - w końcu się kumplowałaś dość mocno z moją młodszą siostrą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo... ;> Kasia, Pyśka? :>

      Zachęcam do komentowania, tu czasami fajne dyskusje lubią się rodzić :D

      Pozdrawiam mocno :)

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)