czwartek, 9 marca 2017

Instrukcja obsługi osoby chorej na raka (remake)

Dawno temu, na samym początku istnienia bloga, napisałam Instrukcję dla osób niewprawionych i niedoświadczonych.
Po dwóch latach chorowania nastąpił czas na aktualizację owego tekstu, bo doszłam do wielu nowych wniosków :)


INSTRUKCJA OBSŁUGI CZŁEKA Z RAKIEM

1) Chory człowiek dalej jest człowiekiem.
Wbrew pozorom, nie rozmawiamy tylko o chemiach i naświetleniach, nie dyskutujemy o modelach chustek, czapek i peruk.
Jestem tym samym człowiekiem, którego znałeś. Tylko troszkę mądrzejszym.

2) Odciągnij uwagę.
Postaraj się nie pytać, jak wyniki, jak się czuje, jak postępy leczenia. Rozumiem, że się martwisz i chcesz wiedzieć, ale zwykle mamy dość tematyki rakowej.
W wolnej chwili od chorowania chcemy... być zdrowi.

3) Nie gadaj o alternatywnych sposobach leczenia.
99,9% moich zaraczonych znajomych nienawidzi tematyki pestek moreli, odkwaszania organizmu, oleju z konopii i tym podobnych. Jeżeli ktoś już podjął leczenie standardowe to, wierz mi, raczej nie skusi się na czary-mary hokus-pokus.
Co więcej - takim gadaniem możesz nawet zaszkodzić.

4) Nie traktuj mnie jak dziecko.
Umiem sama wstać, przejść, nawet zakupy zrobię.
Jeśli sobie nie radzę - delikatnie zaproponuj pomoc. Ale nie wyręczaj.

5) Daj się ponieść marzeniom.
Lubimy planować. Lubimy marzyć o dniu, gdy już będziemy zdrowi. Daj nam ten luksus. Pozwól czekać, niecierpliwić się.
Nie planuj rzeczy zbyt odległych. Ale spokojnie możesz zaplanować coś miesiąc naprzód.
Dasz siłę do przetrwania. I nowy punkt odniesienia.

6) Zainteresuj się budżetem.
Kwestia finansowa to zwykle temat tabu. Jednak pewnie wyczujesz, że coś jest nie tak.
Nie proponuj wspólnego wyjazdu na wakacje, gdy koszt to pińć milionów dwieście. Przy raku pieniądze topią się jak lód na wiosnę.
Ileż razy musiałam mówić "nie chcę", bo wstyd było mi powiedzieć "nie stać mnie"...
To boli. I wywołuje poczucie winy.

7) Najważniejsze:   NIE LITUJ SIĘ!
Litość to paskudna rzecz.
Wyważone współczucie - owszem, mile widziane.
Ale litość?
Nie potrzebujemy jej.
Jedyne czego potrzebujemy to komunikatu: 
Jestem. I będę, obojętnie, czy będzie dobrze czy źle. 
Nigdy nie zostawię Cię z tym samego.

Pozdrawiam cieplutko!
Ja dalej leżę i nic nie robię. Uh...
Do tego dzisiaj brzuszek boli jakoś bardziej... :(


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
SMS na numer 75 165 o treści: POMOC 6742
czyni mój świat lepszym :)

9 komentarzy:

  1. No to jestem:) Rozumiem i pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymaj się i nie poddawaj. Leż i się zrastaj w środku :-). Czasem lenistwo to najlepsza rzecz w życiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musisz sobie dać czas na regenerację. To była poważna operacja.
    Uważaj na siebie!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Kliknęłam "następny blog" u góry "mojego" i przywiało mnie tutaj. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tu też rak (jakkolwiek to brzmi).
    Ciekawość każe mi wrócić do początku i nadrobić, co z pewnością uczynię, a póki co - zostawiam pozdrowienia. I życzę szybkiego powrotu do formy po operacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,hej jak tam dajesz radę leniuchować? Jak brzuszek?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej hej :)
      Zdjeli mi dzisiaj szwy, lezem i pachnę ;)
      A tak serio - nawijam mulinę na nowe bobinki. Duuużo nawijania ;)

      Usuń
  6. Dla mnie to chińska magia "mulina i bobinki" ale mam nadzieję, że możesz to robić w wygodnej pozycji i owa mulina nie waży sto kilogramów a bobinki nie przypominają posturą i wagą mnie przed ubiegłoroczną dietą :p (ok,już sprawdziłam mulinę-wydaje się być niegroźna :p)
    Miłego popołudnia i owocnego nawijania; cokolwiek by to nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się to robić na lezaco :D
      250 bobinek waży mniej niż szklanka bez wody ;) A trzymam na raz jedną i jedną mulinę :D Bobinki to takie kartoniki wielkości 3 na 5cm :D
      Buziam :*

      Usuń
  7. To ja skorzystam z okazji, że powstał taki post i podpytam, co robić, jak się zachowywać, gdy przyjaciółka poddała się po miesiącu leczenia i wprost mówi, że chce umrzeć? :(

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)