poniedziałek, 4 września 2017

Bo to zły zębolog był - czyli o wpływie stresu na samopoczucie

Ogólnie, na co dzień, to ja jestem całkiem sprytna foczka:
biegam, latam, gadam - pełny serwis!
Jednak czasami coś mnie rozłoży. I nie byłabym sobą, gdybym nie odkryła przyczyny owego rozkładania.

I tak znalazłam w moim notesiku dziwne ciągi przyczynowo-skutkowe:
Tomografia? Dzień później boli wątroba.
Onkolog? Dzień później boli wątroba.
Brak kasy? Patrz wyżej.

Tak się złożyło, że w zeszłym tygodniu Krzyś spadł z jebanej drabiny
(albo raczej: "Jebany Krzyś spadł z pierdolonej drabiny").
A jeszcze dzień później byłam u zębologa.

Nie to, żebym miała coś do zebologów - ja ich lubię i szanuję.
Jednak sądzę, że coś musi być nie tak z człowiekiem, który zawodowo para się trzymaniem wiertarki w paszczy innych ludzi.

To trochę jak z pająkami:
fascynujące stworzenia, piękne i majestatyczne.
No ale trochę niepokojące jest to, że mają aż osiem nóg, kilka kompletów oczu, a do tego są włochate i plotą pajęczyny (swoją drogą: jako dziecko sądziłam, że pajęczyna to samica pająka :D).

Mogę lubić jakiegoś pająka, nawet go dokarmiać i doglądać. 
Mogę podziwiać ich zdjęcia, szczególnie macro - genialna sprawa.
Ale niech tylko to ośmionożne bydle się do mnie zbliży, to ja od razu mam minizawał.
Mimo całego opanowania i podziwu dla tych potworków, dzięki którym przez trzy lata ukrywałam swoją arachnofobię przed Mężnym, mówię im po prostu:
"Trzymaj się z daleka! 
Zbliżanie grozi spotkaniem z kapciem (lub odkurzaczem)."


I tak samo mam z zębologami.
Mój dentysta to zdolny i empatyczny facet, ale... No kwa, jest zębologiem.
Póki jest daleko to go uwielbiam.
Jednak gdy tylko wchodzę do jego pajęczyny gabinetu to serducho chce mi gardłem wyleźć.
Ale go szanuję (i nienawidzę, kwa).

Wracając do tematu:
Krzyś spadł z drabiny, ja byłam u zębologa, a dzień później:
A P O K A L I P S A

Brzuch napierdala, plecy łamią, łeb pęka.
I na nic przeciwbólki, bo po nich ból mnoży się razy pińć.
Pomaga tylko gorący prysznic.
Pewnie dlatego, że wodę kocham wprost proporcjonalnie do tego, jak nienawidzę pająków i dentystów (razem wziętych!).
Woda jest moim najlepszym lekarstwem.
Nawet zrezygnowałam z abonamentu w Storytel, żeby mieć kasę kilka razy w miesiącu wyskoczyć na basen :)

Meritum tudzież apel?

Stres to zło.
Unikajcie stresu, a będzie dobrze.
No. Może w następnej notce podzielę się kilkoma metodami na odstresowanie?

Widzimy się w czwartek o 18:00! :

12 komentarzy:

  1. Uniknąć stresu u dentysty....oddać termin swojej córuni. Tak właśnie uniknęłam strachu i bólu kolejnego zęba po plombowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Lucynko gdyby tak latwo bylo tego stresu uniknac :( Niestety stres to nieodlaczny element naszego zycia, wielka umiejetnoscia jest - jak dla mnie - probowac zapanowac nad nim i umiejetnie zwalczyc go, dlatego czekam na propozycje Twe odstresowania... Jednak, musze Ci powiedziec, ze stres dziala na mnie podobnie... W piatek spina z Mezem, zle wiadomosci od siostry i co? Siedze zasmarkana przed komputerem, kicham, gardlo boli, juz nie wspomne o weekendowym bolu glowy, na ktory nic nie dzialalo, eh... Sciskam Cie mocno!!! P.S. Jezeli chodzi o kwestie zebologa, to ja do swojego chodze do przedszkola, wiec traktuje go jak wujka (nooo po tylu latach to juz jak rodzina, hehe)... Ostatnio pytalam go, co ja zrobie jak on pojdzie na emeryture? Taka historia :D EvE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że dłuuugo byłam stworkiem, który stresował się byle pierdołą. Praca nad sobą, nic więcej nie można zrobić ;) Stres nie zniknie, ale można nauczyć się go ignorować :D
      Taki zębolog jak Twój to skarb... Jak pójdzie na emeryturę to będziesz go w domu odwiedzać :D

      Usuń
    2. Ja mam ze stresem wieczny problem. Od listopada prawie mieszkam w szpitalu onkologicznym i teraz , przypadkiem, odkryto, na kawałku widocznego płuca, guzka. I zaczęło się piekło w moim organizmie. Cuda się ze mną dzieją. Duszności, klucha w gardle, zaburzenia równowagi ( nie zawroty ), bóle pojawiające się i znikające a nawet zaczęłam pokasływać, czego nie czyniłam ze dwa lata. Jestem strzępkiem człowieka. Moja psychika sięga dna. Dziewczyny ratujcie bo już nie wiem ile jest u mnie choroby w chorobie, a ile w niej jest stresu :(

      Usuń
    3. Lucynka, z mila chcecia mu na chawirke wpadne... Tylko co, kiedy zaczna mu rece dygotac?? Musze mu zaproponowac, aby jakies mlode pokolenie zebologow wychowal... A co nawet z dygotka moze nauczac :D
      Slodka Irma, 3mam za Ciebie kciuki i prosze Cie bardzo nie stresuj sie, bo wtedy organizm szaleje, zachowuje sie we wrecz dziwny sposob, dziala podswiadomosc! Moze sprobuj odnalezc spokoj w czyms co sprawia Ci przyjemnosc - muzyka,ksiazka... Ja ostatnio uspokajam sie przy kolorowaniu malowanek... A wracajac jeszcze do tej podswiadomosci, to jest to ''paskuda''bo powoduje, ze zaczynasz odczuwac ksiazkowe objawy choroby, wstrzelasz sie dokladnie w ksiazkowy przypadek... Sama tak mialam wiele razy... Kochane Dziewczyny trzymajcie sie cieplutko! EvE

      Usuń
  3. STRESU to ja mam po same pachy albo i uszy, mogalbym sobie czasem poplakac, pdobno to sprawia ulge, ale postanowilam, ze nie beda lazic z gilem zwisajacym do pasa :) bo po co ?
    wole sie odstresowac czasem sluchajac muzyki ;)polecam!
    Troll

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, muzyka jest też jednym z moich sposobów :D Buziaki :)

      PS. Akwarium się całkiem przebudowało, muszę Ci pokazać! :D

      Usuń
  4. Dentysta to mię kompletnie nie stresuje. Za to jedna osoba bardzo:p A odsteesowują mnie awsze najbliżsi przyjaciele w liczbie trzech.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu w Polsce dentysci nie stosuja gazu rozweselajacego? Chetnie bym sprobowala. Ja jestem tak spieta u dentysty,ze czasem przerywa zebym sie rozluznila. A co do wydy o aerobik w wodzie, ale w jakims cieplejszym basenie to jest cos co uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko, mam dokładnie to samo! W ogóle nie potrafię się zrelaksować na tym cholernym fotelu. Straszne :/

      Ciepły basen, mmm... <3

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)