piątek, 12 grudnia 2014

Świątecznie i rachunkowo

Wczoraj z Jeszcze Kawalerem ubraliśmy choinkę :) Ugina się aż od nadmiaru ozdób, a tu jeszcze trzeba w nią wpleść kilogram cukierków. Nie wiem, jak to zrobię... ale lubię wyzwania! ;P
W domku zrobiło nam się bardzo świątecznie... A jeszcze w środę rano nie było pewności, czy Święta w ogóle w naszym domku zagoszczą. Dzisiaj, po wypłacie Kawalera, już wiem, że by nie zagościły, gdyby nie pomoc Ludzi o wielgachnych sercach.
DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ!

Bez Was nie mielibyśmy za co nawet żarełka kupować, bo... Już wyjaśniam.
Kawaler przyniósł wypłatę. Z zapartym tchem otwieramy kopertę, szczęśliwi jak dzieci. To już u nas rytuał. Przeliczyliśmy kasę i... i szczęście nas opuściło. Liczyłam na co najmniej cztery stówki więcej. Dzisiaj dokonałam kilku przelewów i już wiem, że z wypłaty zostało, UWAGA UWAGA, sto polskich złotych. Dobrze czytacie. STO. Krótki, konkretny wyraz. A już na ZUS w tym miesiącu liczyć nie mogę. Fajnie, nie? ;)


Mam dla Was kilka rad. Posłuchacie albo nie. Ale to płynie prosto z serca i jest przetestowane przez Doświadczaną Przez Los, czyli moją skromną osóbkę.
Jeżeli już bierzecie kredyt to ubezpieczajcie go. Wydaje się, że te dwadzieścia kilka złotych to majątek, ale nigdy nie wiecie, co los przyniesie. Ja też byłam pewna, że nie zachoruję i nie stracę pracy. A jednak. Nieważne, czy masz 20, 30, 40 lat - alieny zawsze mogą czyhać przyczajone w czeluściach Twojego organizmu!
Karty kredytowe to zło. Każdy to wie. Ale... jeżeli mądrze wybierzecie i mądrze będziecie korzystać to, wierzcie mi, może Wam taka karta tyłek na dwa-trzy miesiące uratować. Ja tak miałam. Kredytówka leżała sobie grzecznie nieużywana "na czarną godzinę". Gdybym takowej nie założyła w czasach przedalienowatych to prawdopodobnie parę miesięcy temu bylibyśmy na lodzie, gdy przez miesiąc nie dostałam ani grosza z ZUSu (błędnie wypełnione L4, które latały sobie po świecie celem wyjaśnienia różnicy wizualnej między 4 a 9 - każdy te cyferki pisze inaczej; po co wyjaśniać, że pesel zaczyna się od 880629 a nie 880624, skoro obok widnieje jak byk data urodzenia - 29. czerwca... ZUS rządzi!).
Ubezpieczajcie się. Na różne, różniste okoliczności. Ja byłam głupia i tylko planowałam się ubezpieczyć, a zawsze jakoś brakowało czasu. Żałuję - moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
I, najtrudniejsze, oszczędzajcie. Nie muszą to być wielkie sumy, wystarczy jakiś plan oszczędnościowy, który zaokrągla kwoty przy płatności kartą, a różnicę wpłaca na subkonto. Parę razy takie "zaskórniaki" też nam tyłek ratowały. A tego się zupełnie nie odczuwa przy zakupach!

I pamiętajcie - wyprzedaż w obuwniczym przed wypłatą nie jest czarną godziną! ;P

Młoda (czyt. Ciemka, czyli nasza mała kociczka) nauczyła się wchodzić na kaloryfer i parapet. Niestety jeszcze nie opanowała sztuki schodzenia. Właśnie byłam świadkiem, jak "zjechała" po firankach. Dobrze, że Mamuśkowata tego nie widziała, bo kocham Ciemkę i chciałabym, aby żyła ;)

Z wieści medialnych - będziecie mieli nikłą przyjemność ponownego podziwiania mojego napuchniętego pyszczka w telewizji. W niedzielę odwiedza nas ekipa "Interwencji" z Polsatu. Robi się grubo, bo to już telewizja ogólnopolska. Zaczynam bać się tego, co będzie się działo na moim fejsie. Już teraz mam zatrzęsienie. Chyba zmienię ustawienia widoczności profilu w wyszukiwarce. Przynajmniej na jakiś czas. Póki afera z ZUSem i moim alienem w roli głównej troszkę nie ucichnie...

A teraz lecę wyszywać. Zamówienia mnie gonią, Święta coraz bliżej... Udanego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)