piątek, 20 stycznia 2017

Przedzawałowo

Los widocznie chce odciągnąć moją uwagę od poniedziałkowej wizyty u onkologa...

Siedzim se przy obiadku, wszystko cudnie i przyjemnie.
Nagle HUK.
Akwarium pękło. Samo z siebie. Jakoś magicznie. Nie ruszane od dłuższego czasu...


Prędka akcja ratunkowa. Szybkie odławianie rybek, trzymanie szyb, żeby się nie rozleciało całkiem, wiadra dookoła, spuszczanie wody.


Płakać mi się chce. Normalnie mam ochotę ryczeć i wyć.
Nie dość, że fundusze niemal zerowe, kasa z Fundacji w oczekiwaniu już od dwóch tygodni, lekarz za pasem, to jeszcze moje ukochane akwarium, moja ostoja spokoju, oaza opanowania, wzięła i się rozleciała.
Nie wiem, co robić.
Jakby, kurwa, zbyt kolorowo w życiu było.
Jakby wszystko musiało się zepsuć, zniszczyć.
Jakbym nie zasługiwała chociażby na odrobinkę stabilizacji...

11 komentarzy:

  1. Oj a ile takie cudo kosztuje????
    A tak w ogóle to fantastyczna Kobieta z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, dzięki :D
      Dwie-trzy stówy, zależy jak się trafi. A my na koncie mamy stówke o.O
      Wsciekła jestem jak diabli. A nawet może nie wściekła. Zrezygnowana.
      Jakby razem z akwarium pękło moje serce. I to w takim momencie!
      Akurat z miesiąc temu robiliśmy remont i przemeblowanie w zbiorniku, wszystko wyglądało już rewelacyjnie. Idealnie. Perfekcyjnie.
      Buuuuuuuu ;(

      Usuń
  2. Hej Lucynka, jak Ci kupię to akwarium, chce żebyś miała coś co odrywa Twoje myśli od choroby. Jeśli jesteś zainteresowana to podaj jakiś mail do siebie proszę. Uściski
    aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Anonimowy��

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrech ludziuf nie brakuje:))

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja też się dokładam do akwarium. ;) Poszło! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy sprawa akwarium dalej aktualna? Chętnie się dorzucę :)

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)