środa, 28 grudnia 2016

...ale on w końcu odchodzi.

Dzisiaj notkę sponsoruje takie zdjęcie:


Wstałam. Ogarnęłam rzeczywistość.
I nawet już tak nie boli (cokolwiek to bolało, bo wątroba znajduje się w zupełnie innej okolicy, niż wczorajszy tryb umierania).
A przy No-spie i Ibupromie mogę nawet stwierdzić, że nie boli zupełnie (głowy nie liczę, ona ma dzisiaj pomorfinowego kaca, wybaczam).

W głowie dalej telepie się pomysł na własną działalność. Nie wiem, jak to ogarnąć, ale wiem, że chcę. Bardzo chcę.
Biżuteria, mydełka ręcznie robione, ozdoby świąteczne... Kwestia tego, czy to pójdzie.
Do stracenia niewiele, bo PFRON zwraca składki. Może nawet bym sobie kogoś do pomocy zatrudniła? Jakby to poszło.

Powoli dochodzę do wniosku, że nie chce żyć dalej tak, jak żyję. Nie chcę sobie wszystkiego odmawiać, planować wypad do kina na trzy miesiące do przodu, a na wakacje jeździć jedynie palcem po mapie (bądź po ekranie telefonu).
Nie mam dużych wymagań. Ale to, co się obecnie dzieje z naszymi finansami (mimo reżimu absolutnego) to już jakaś kpina.
Nawet tusz do drukarki czeka na kupienie już od czterech miesięcy.
Pa-ra-no-ja.

A taka moja działalność, malutka chociaż. Minimalna. Tyci tyci...
Może ona by coś zmieniła?

Uh. Chyba wolę, jak mnie boli.
Wtedy tak nie kombinuję.
posted from Bloggeroid

10 komentarzy:

  1. A może najzwyczajniej coś z kolacji wigilijnej Ci zaszkodziło i flaki się zbuntowały? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej nerki, dokładniej lewa nerka. Póki nie mam gorączki to tylko wygrzewam dranstwo i czekam na wizytę u onko. Jak się pojawi gorączka to SOR :/

      Usuń
  2. Mydełka by poszły. Zamawiam już teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to obiecuję po rencie zamówić składniki i będą i mydełka :)

      Usuń
  3. Też bym prosiła mydełko. Podczytuję sobie tego bloga od kilku dni i tak mysle sobie, że jeśli podejscie do choroby ma znaczenie (a mysle ze ma niemałe) to pokonasz to draństwo, przejdziesz po nim otrzepiesz buty i pojdziesz dalej. Jakbym mieszkała bliżej Zor to bym chetnie poogladała z Tobą gre o Tron - a co tam nawet drugi raz (raz juz tak w nią wtopiłam że 2 tygodnie siedziałam przyklejona do ekranu - a przeciez nie jestem jakąs fanką seriali). Przednoworocznie życzę zdrowia zdrowia zdrowia... do skutku;)
    ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obym sobie tylko butów nie zniszczyła... ;)

      Gra o Tron wsysa wszystkich chyba. Nawet mój Mężny, nienawistnik fantastyki, orientuje się w fabule ;)

      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  4. Lucynko, zakładaj działalność! Da Ci to kopa, do stracenia nie masz nic, a zyskać możesz. Mówię Ci to ja - osoba, która we wrześniu po nagłej i zupełnie niespodziewanej utracie pracy (mówiąc dosadnie pracodawca, wobec którego byłam do bólu lojalna z dnia na dzień kopnął mnie w .....) założyła działalność gospodarczą i pcha ten wózek do przodu.... Lekko nie jest, nie będę Ci ściemniać - ale lepiej mi tak niż gdybym siedziała na czterech literach i rozpaczała.....
    Tak, że - do przodu!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mydełka kupię na pewno! Świetny pomysł. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zamawiam mydełko z cynamonem. Najlepszy do mydlenia, jedzenia i wąchania. 3maj się dziewczyno (jak zawsze)!

    Małgosia - Zegarynka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja gry o tron nie oglądałam, a żory mam blisko;) mydełka też bym wzięła;)

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)