piątek, 12 lutego 2016

...mam i ja!

Nastała moda na kolorowanki. Wszelakie.
Że niby odstresowują, koją nerwy, uspokajają myśli... Postanowiłam przetestować!


Potwierdzam! Działa i to w pińciuset procentach :D
Ale tylko do momentu, gdy nie odrywasz, że masz tylko jeden odcień niebieskiego i żadnego fioletu.
Jak tak można bez fioletu?!
Fiolet jest obligatoryjnie needed!
Jutro jadę po kredki. O.

Rano wypełzłam na jedne zakupy.
Wieczorem wypełzłam na drugie zakupy.
I to bez pomocy rumaków mechanicznych.
Wszystko tymi to oto stópkami! (macha nóżkami w różowych, psiokształtnych kapciochach)

Zakupy bez Kawalerzastego mają swoje wady (znowu nie kupiłam cukru...) ale i zalety (jakoś wszystko wydaje się tańsze... ;)).
Ale grunt, że zaczęłam wypełzać z domu. I coraz mniej boję się ludzi.
Może dlatego, że nawet dosyć się skameleoniłam i wyglądam też całkiem całkiem jak ludź?
Nie wiem, ale dobrze mi z zakwasami w łydkach. O!

A jutro napad na Auchana.
Mają pieczarki w promocji, a mi się już miesiąc temu słoiczki skończyły.
Zszamałam nawet moczkę, która tkwiła w słoiku od grudnia (zapasteryzowana, utrzymała full wypasiony walory smakowo-aromatyczne, mniami).
No i nie mam kredki: lawendowej, ametystowej, fioletowej, fiolkowej, jagodowej, niebieskofioletowej, purpurowej, wrzosowej, amarantowej, cyklamen(owej), buraczkowej, oberżynowej, grafitowej, malachitowej, chabrowej, błękitnej... ;)

Znalazłam dla nas dom. Idealnie piękny.
Kosztuje 612 tyś.
Kumulacjo w totku, przybywaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)