piątek, 2 października 2015

Klątwa dnia piatego


Ja się serio trzymam dobrze.
Nawet humor dopisuje...
Dopóki nie nadejdzie piąty dzień leżakowania.
I mi się nie chce, i mam dość, i płakać mi się chce, i mordować mi się chce.
I ja chcę już końca.
Ale nie tylko szpitala.
Chcę normalnie żyć.
I ugotować coś dobrego najbliższym.
Szczawiowej! Zjadłabym szczawiowej!
Niech to się już skończy...

2 komentarze:

  1. Witam. Przeczytałam cały blog i nie będę pisać "będzie dobrze" itp.bo wiem, że nie zawsze się chce to słyszeć. Komentarz piszę z innego powodu ale nie wypadało tak prosto z mostu walnąć o co chodzi. Widziałam,że tworzysz (pozwolę sobie przejść na 'ty' jako niemalże rówieśniczka) sznury z koralików TOHO, tzw. tureckie. Jest program do wyliczania wzorów, ile jakich koralików. http://www.beading.com.pl/images/Download/DBB-poradnik.pdf
    To jest link do poradnika, ale tam jest też link do spolszczonego programu. Próbowałam się nim bawić, ale nie umiem nadal robić takich cudów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy, co mam napisać? wrócisz ugotujesz, musisz jakoś żyć, bo nie wiem czy będzie dobrze, ale zacytuję to co usłyszałam niedawno: "póki żyjemy jest dobrze, a jak umrzemy, będzie przejebane". Cyc przed siebie i do przodu :) Żyjemy:)

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)