poniedziałek, 8 czerwca 2015

El sabor de la libertad!


No i pogrillowaliśmy. Ach, woda, drzewka, wspaniali ludzie, słonko (mimo cienia, w którym się zaszyłam). Normalnie zapach wolności.
Troszkę dziwnie się czułam, gdy ludziska wlepiali we mnie swe wyłupiaste oczyska. Chodziła mi o głowie kwestia mojego wielkiego, wielorybiego cielska... Bo ostatnio, rok temu, gdy byliśmy nad wodą, ważyłam dobre trzydzieści kilogramów mniej. I też czułam się momentami nieswojo, ale teraz... Było gorzej.
Dopóki nie uświadomiłam sobie, że świecę centymetrową szczecinką na główce. I nagle kompleksy zniknęły!
Wmówiłam sobie, że gapią się na łeb i od razu było lepiej. No. Tylko nieco gorzej pokonywało mi się rzekę wpław, gdyż bateryjki moje dalej słabiutkie (chociaż z dnia na dzień są coraz mocniejsze, ha! kilkanaście dni od ostatniej chemii i coraz bardziej przypominam człowieka ;)).
Nażarliśmy się mięska z grilla, cudownie wypieczonego, zapeklowanego w tonie przypraw. Nożesz, cudownie!
Ale i tak muszę zainwestować w coś do pluskania się w wodzie. Kiecka do ziemi to zły pomysł. Nawet, jeżeli jest typowo kąpielowa.
Coś czuję, że w ruch pójdzie maszyna do szycia i z kiecki do ziemi zrobi się kiecka do kolanka, z opcją wiązania od tyłkiem, coby mi do góry nie podjeżdżała ;p

Jeszcze Kawaler przekonał się o moim dziwnym talencie do hiszpańskiego.
Siedzim w dużym pokoju (który, o ironio!, jest jednym z najmniejszych naszych pokoików ;)), na stole kartonik. A na nim napis:
El sabor de la libertad.
Zaczęłam to w kółko powtarzać. Kawaler pyta, co to znaczy.
A ja, że nie wiem. Ale brzmi mi to jak "zapach wolności".
Chwila grzebania w słownikach i... miałam rację ;)
Kolejny raz mój talent do hiszpańskiego wypełzł na powierzchnię szarej rzeczywistości...
Chyba w poprzednim wcieleniu byłam hiszpanką, hehehe.

Nie idzie mi ostatnio wyszywanie. Za to z dziką pasją zajmuję się koralikami.
Coraz więcej wzorów na sznurki koralikowe znam na pamięć. I tak powstaje seria bransoletek ze stokrotkami.


Moje małe królestwo :)

Z niecierpliwością wyglądam wypłaty Kawalera.
Dostałam odgórne pozwolenie na zamówienie nowej porcji koralików. ufff! Chociaż jedno hobby, które może i jest drogie, ale za to się zwraca, hihihi :)))

Idem machać jednym z czterech moich szydełek. A później poszukiwanie nowego wzoru... do wykucia na pamięć ;)

Buziaczki! :*

11 komentarzy:

  1. Fajnie, że trochę odpoczęłaś, wyszłaś do ludzi :), a że się patrzą, niech patrzą po to mają oczy... Podziwiam Cię za Twoje podejście do siebie i otaczającego świata ;)
    Czekam na te Twoje nowe bransoletki ze stokrotkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj opanowalam nowy wzór kwiatkowy, już nie tylko stokrotki klepie :) Buzia! 💕

      Usuń
  2. Bondziorno Lucynko !
    felicitades trabajo z koraliczkami,
    miej w dupas spojrzenia, kup sobie Pareo,Hace muy buen tiempo.
    http://hiszpanski.crib.pl/el-tiempo-pogoda-zestaw-slowek-do-nauki.html
    cantana?
    https://www.youtube.com/watch?v=bnaTLcFpQnE

    troll :*pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty! Nie za dobrą Ty jesteś w te klocki? U mnie to działa tylko w stronę hiszpański na polski, nie na odwrót! Bu!

      Usuń
  3. "El bien más preciado es la libertad
    hay que defenderla con fe y valor,
    ¡alza la bandera revolucionaria!
    que llevará al pueblo a la emancipación" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ole olee!
      co piszesz? my tu poczontkujem.
      ciao
      troll

      Usuń
    2. hehe, no ja mieszkam w Hiszpanii to może pomogę:

      A las barricadas (z hiszp. Na barykady) – jedna z najpopularniejszych pieśni hiszpańskich anarchistów w czasie hiszpańskiej wojny domowej, śpiewana na melodię Warszawianki 1905 roku. Słowa napisał Valeriano Orobón Fernández w 1936 roku.

      Słowa: El bien más preciado
      es la libertad,
      hay que defenderla con fe y con valor.
      Alta la bandera revolucionaria,
      que llevará al pueblo a la emancipación

      Największym dobrem
      Jest wolność
      Trzeba jej bronić wiernie i odważnie.
      W górę rewolucyjny sztandar,
      Prowadzący lud ku wyzwoleniu

      PS. El sabor = smak, zapach to el olor!

      Wszystkiego dobrego życzę :)

      Usuń
    3. Racja, smak! Notkę pisałam na paracetamolowym haju i zapach chyba bardziej pasował mi do tekstu, w oryginale rozmowy padł smak :)
      A z piosenki zrozumiałam pierwszy i ostatni wers... I tak dobrze jak na czleczyce, co się w życiu hiszpańskiego nie uczyła ;p

      Buziaczki :*

      Usuń
    4. Czarek, buziaki! Na maila odpowiem... Jak mnie wena weźmie :p

      Usuń
    5. Buziaki! A piosenkę wkleiłem głównie ze względu na dwa pierwsze wersy, ja bym je przetłumaczył tak: "Najcenniejszym dobrem jest wolność, trzeba jej bronić z wiarą i odwagą". Choć oczywiście wszelkie wezwania do rewolucji zawsze są na miejscu ;).

      P.S. Lucynko, mój Szarykot złapał kreta! Jest genialny!

      P.S.2:
      A znacie to, hiszpanofilki? Moja ulubiona piosenka latynoamerykańska i jej ulubione wykonanie: https://www.youtube.com/watch?v=cIrGQD84F1g .

      Znaczenie jest mniej więcej takie:

      "Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi dwoje oczu i gdy je otwieram,
      Wyraźnie odróżniam czerń od bieli,
      I gwiazdy na sklepieniu nieba,
      I w tłumie mego ukochanego.

      Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi słuch, który dniem i nocą
      Chłonie głosy świerszczy i kanarków,
      Szczekania i burze, huk młotów i silników ,
      I głos tak delikatny mego ukochanego.

      Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi dźwięki i dało alfabet,
      A w nim słowa i myśli, które wyznaję:
      Matka, Przyjaciel, Brat i Światło Przejrzyste,
      W którym ujrzałam duszę ukochanego.

      Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi krok mych stóp zmęczonych,
      Na których przemierzam góry i doliny,
      Plaże i pustynie, sadzawki i miasta
      I Twoją ulicę, podwórko, na którym Twój dom wyrasta.

      Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi serce, które swój rytm przyśpiesza,
      Gdy widzi dobro od zła z daleka,
      Gdy owoce ludzkiego umysłu wielbię,
      Gdy spoglądam w Twoich oczu głębię.

      Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
      Dało mi śmiech i dało mi płacz.
      W nich odróżniam radość od boleści,
      Dwie materie, z których tkam swoje pieśni,
      I z których i wasze pieśni podobnie są utkane,
      I pieśni wszystkich, z których me własne powstaną.

      Dziękuję życiu za hojność, z którą mnie obdarowało."

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)