czwartek, 22 stycznia 2015

Radosna bezchemiczność!

Aniu, obiecałam Ci notkę przedwczoraj, ale nie miałam ani weny, ani siły. Możesz poczytać dzisiaj :)

Stawiłam się we wtorek w szpitalu. Bałagan mają okropny przez całe zielone karty onkologiczne. I złożyło się tak, że nawet zapomnięli mnie wpisać na listę wtorkowych pacjentów i dopisywali mnie na szybko. Na szczęście przyznali, że to nie moja wina i nie oddelegowali mnie do domu. Ale oddelegowała mnie Moja Doktorka, bo od kilku dni męczyła mnie gorączka. Nigdy nie sądziłam, że będę się tak cieszyć z nieotrzymania chemii. Ale wyjątkowo nie chciało mi się tam zostawać, masakrycznie! Więc wróciłam do domciu, radosna i uśmiechnięta, z receptą na antybiotyk :)


Nie lubię nikogo oceniać, ale... te ludziki z zieloną kartą w większości są okropni! Takie burdy wszczynali na korytarzu, że nie szło wytrzymać. Rzucali się, że muszą czekać, że miało być bez kolejek, blablabla. Aż w końcu jedna mądra pani uspokoiła ferajnę jednym zdaniem.
"Tu wszyscy są bez kolejki. Tyle jest bezkolejkowych, że aż się od nich kolejka zrobiła!"

A poza tym chyba wybitnie nie mam dzisiaj weny do pisania czegokolwiek. Zatem pozwólcie, że oddalę się celem obejrzenia siedemdziesiątego szóstego odcinka Brzyduli ;)
*rozpływa się w kłębach dymu, który pachnie kawą i czekoladą*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)