To był najszybszy remont wszechczasów.
Ba!
To była najszybsza rewolucja pokojowa w historii!
W ciągu dwóch dni zmieniło się w dużym pokoju wszystko.
Kolor ścian, meble, wszystko!
Po raz pierwszy w naszej historii mamy nowe meble i... spełniły się dwa marzenia.
Stół z krzesłami błyszczy zachęcająco czernią swojego blatu.
No i rogówka. Rogóweczka, na której siedzę właśnie rozłożona niby w amerykańskim filmie (obok stoi kawusia i leżą dwa kocie futerka - trzecie futerko okupuje krzesło).
Miękko mi i wygodnie!
Jeszcze dużo do zrobienia (firanki powiesić, jedną zasłonkę przerobić na obrusik, książki przytragać, kuchnie odgruzować...), ale i tak...
Uśmiecham się sennie z mojego małego kącika.
Domek, moi Drodzy, to jest domek.
Jestem w domu,
I, w końcu, czuję się jak u siebie... :)
Jak to powiedział Już Nie Kawaler: "Ten fiołek alpejski wygląda olśniewająco na tle Morza Północnego,"
Jak posprzątam to może się pochwalę.
No ale... nie wiem. Zastanowię się.
Upublicznianie mojego małego azylu należy głęboko przemyśleć ;)
A teraz jazda z książkami, O!
Tak sobie oszczędzam kręgosłup ;)))
A w ogóle zaraz do zębologa. KURWA MAĆ!
KRÓTKI REMONT TO MOŻE bym zniosła:)
OdpowiedzUsuńCudownie jest mieć choćby i mały, lecz swój własny kawałek świata. Poukładany tak, by miło się w nim funkcjonowało. Rogówka to całkiem fajne rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńtroll