środa, 27 stycznia 2016

Zasmakować znów życia


Jak pięknie jest wstać rano.
Ogarnąć się, wziąć prysznic, posprzątać w mieszkaniu, ugotować obiad, oporządzić zwierzynę domową...
Bez bólu, bez leków, bez liczenia dni.
Jak cudownie budzić się bez odliczania, że jutro, za trzy dni, tydzień czy dwa trzeba jechać do szpitala.
Jak nieprawdopodobnie wspaniałe jest żyć sobie powoli życiem zwykłego Kowalskiego, bez pośpiechu, panicznego łapania chwil, okazji i możliwości.
Jak miło było zwolnić. A nawet się zatrzymać w Nigdzie i Wszędzie, w Tu i Teraz. Bez raka, choroby, świadomości przemijania.
Jak pięknie było. Cały miesiąc.
Ale już w poniedziałek wracam do swojej raczej rzeczywistości. Z rzyganiem, mdłościami, spalonymi żyłami i strachem przed niespełnieniem marzeń.
W alienowie codziennie po trochu umiera to, co czyni życie na wskroś niesamowitym.
Spokój, równowaga, brak strachu przed bólem.
A dzisiaj była nasza, moja i Kawalerzasta, druga rocznica.
W swawoli wolności i pogody ducha o niej zapomnieliśmy.
To chyba znaczy, że się nam udało spędzić ten dzień w sposób najpiękniejszy. Czyli normalnie.
Jak Nowak z Nowakową.
W cieple, poczuciu bezpieczeństwa i ogólnej beztrosce.
Jak mi brakowało tej zwykłej, cholernej beztroski.
Dziękuję losowi za przypomnienie mi, o co walczę.
O zwykłą, szarą rzeczywistość.
Jestem tak szczęśliwa, że aż mnie rozpiera.
Pęknę z nadmiaru zwyczajności.
Tak wspaniale było poczuć się szarą myszką.
W polu.
Wielkim polu pełnym smakowitych ziarenek.
Dzisiaj po raz pierwszy od trzech dni pomyślałam o tym, że jestem chora.
I wiecie co?
Uznałam to za wybitnie śmieszny żart.
Tyle, że już nieco pezebrzmiały.
Ot, suchar. Po półtora roku w trybikach tej machiny serio przestało mnie już to śmieszyć.
Chociaż. Hm.
No może jeszcze gdzieśtam w kąciku sarkastycznie wygiętych warg błądzi jakieś rozbawienie.
Ja i rak? Hehe, dobre sobie.
Ech. Urlop od bycia twardą s(zt)uką zakończony.
I jak każdy urlop pozostawił po sobie niedosyt.
Powinni mi za to płacić, kurwa.

2 komentarze:

  1. Zwyczajność Kowalskiego
    doceniana w tej chorobie jak nic innego

    Czym sie kochana!!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mistrzuniu emocji pisarskich" przelalas to tak na ekran, ze lezka mi sie zakrecila w oku.
    wykop aliena z glowy O!
    troll

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)