czwartek, 21 marca 2019

Myśli szpitalne - zbiór vol2

W łazience na korytarzu śmierdzi mordowanymi biedronkami.

* * *
Wsadzenie słuchawek do uszu (nic nie musi z nich lecieć) jest czasami jedyną metodą, aby usłyszeć własne myśli.

* * *
Mamuśka nie jest największą gadułą na świecie. I wiele, oj wiele, jej do tego brakuje.

* * *
Jestem zszokowana. Pierwszy raz w życiu dostałam w szpitalu tabletki, które mam brać w domu. DOSTAŁAM. Nie "kupiłam". Dosłownie DOSTAŁAM. 
Jejuś, jestem zachwycona i czuję się zaopiekowana :) 

* * *
Żarło szpitalne stało się dziwnie zjadliwe. 
Przedwczoraj na kolację był chleb z miodem i jabłko. 
Wczoraj na śniadanie chleb z wedliną i owsianka, na obiad zupa pomidorowa i kawał miecha w sosie z kaszą (plus sałatka!), na kolację chleb, jajecznica i SAŁATA! 
Dzisiaj na śniadanko platki kukurydziane z mlekiem oraz kanapki z twarogiem, do tego gruszka (mniam!), na obiad zupa marchewkowa (nie polecam ;)), kasza z piersią z INDYKA oraz fasolka szparagowa. Na kolację były kanapki z kiełbasą i PAPRYKA. 
Ja nawet w domu nie jem tyłu warzyw ;))) 

* * *
Dowodem na jakość wyżywienia są puste lodówki na oddziale. We wszystkich trzech jest samo mleko. A ja mam całą lodówkę tylko dla siebie - moje jogurty też mają pobyt luksusowy. Ja dzisiaj nocuję sama na sali. Czuję się jak w sanatorium ;) 

* * *
Kawa i książka to połączenie idealne :) 

1 komentarz:

  1. Może w szpitalu w końcu przygarnęli jakiegoś dietetyka :D

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)