środa, 20 marca 2019

Garść myśli szpitalnych.

Nigdy nie śpię na brzuchu. Za to w szpitalu na brzuchu śpię nagminnie.
Po pierwsze - jest to jedyne praktyczne wykorzystanie mojego tłustego bebeszka - świetnie izoluje resztę ciała od kontaktu z mega twardym materacem.
Po drugie - nienawidzę szpitalnych sufitów. Są obrzydliwe. I wszędzie takie same. Obojętnie, czy leżysz w Żorach  Katowicach czy na Ligocie - wszędzie są te same kasetony. Nawet w robocie takie były.
Po trzecie - w końcu czuję się jak kobieta posiadająca piersi. Jestem prawie płaska, a twardy materac udowadnia, że jednak nie ;)

* * * * * * * * *
Osoby starsze rzeczywiście gorzej radzą sobie psychicznie podczas choroby. Od jakichś 30h słucham historii raka jednej ze współlokatorek. Wiem nawet, jak miała na imię jej koleżanka z sali sprzed 3 lat. Serio.
A najgorsze jest to, że mam świetną pamięć i będę te wszystkie opowieści pamiętać jeszcze przez kilka lat. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że każda z tych historii została przytoczona już przynajmniej pięć razy.
Dobra, gorsze jest to, że mam kolejną przyszywaną babcię. To już siódma.
A ja akceptowałam jako Panią Babcię tylko Marysieńkę.

* * * * * * * * *
Atmosfera na onkologii jest ciężka nie od chorób i nieszczęścia. Jest ciężka od bolesnych wspomnień.
Do dzisiaj pamiętam jak płakałam w szpitalnym parku na ławce, gdy Pani Marysia zmarła. Tuż obok mnie na sali. A chwilę później Gosia dobiła mnie informacją, że Beatka też nie żyje. I Krysia też.

* * * * * * * * *
Chyba jestem za twarda. Czasami odnoszę wrażenie, że nie ma we mnie już współczucia.
Czytam żale matek dzieci z autyzmem czy zespołem Downa i mam ochotę nimi wstrząsnąć. To, że są inne nie znaczy, że są gorsze. Przynajmniej będą żyły.

* * * * * * * * *
Często w myślach obliczam, ile jeszcze dany pensjonariusz szpitalny pociągnie. Ile jeszcze zniesie.
Jeszcze nigdy nie pomyliłam się w swoich kalkulacjach.
Ale ciągle mylę się w kwestii osób "niesmiertelnych". Zmarły wszystkie moje koleżanki. I wszyscy koledzy. A wszyscy mieliśmy żyć jeszcze długo, długo, długo. Wiecie, amerykański happy end.
Dalej trzymam się teorii, że to przyjaźń ze mną wszystkich zabija.
Jestem wampirem. Wysysam życia innych, aby samej jeszcze trochę przetrwać.

* * * * * * * * *
Odremontowali fontannę w parku. Anioł, który na niej siedzi, wygląda teraz na jeszcze bardziej przygnębionego.

* * * * * * * * *
Za każdym razem, gdy mój lekarz ląduje na L4, mnie udupiają w szpitalu. Widać tylko moi lekarze są odporni na ciężkochorobowość lucyniastą.

* * * * * * * * *
Gdy tylko spojrzę na fasadę szpitala, na okna oddziału, na przejście między budynkami, widzę ogień. Mam dziwne przeczucie, że ten budynek kiedyś spłonie. Nie pytajcie. Czasami mam takie dziwne przeczucia.

* * * * * * * * *
Oddział onkologiczny jest przerażający. Ale nie aż tak bardzo, jak fakt, że wszyscy mnie tu znają. Nawet na badania wypuszczają mnie samą.

* * * * * * * * *
Nasz salowy też szydełkuje!

* * * * * * * * *
Dostałam nowe przeciwbólki. Są tak zajebiste, że działają nawet na to, czego nie przyjmowałam do wiadomości. Okazalo sie mianowicie, że plecy bolą mnie przez 90% czasu. No, już nie. Bo antybólek ubija nawet ten ból nieuświadomiony.
Po pierwszej kroplówce z nim poszłam na spacer. Zauważyłam nawet, że krzaki puściły już pączki. Jakoś w ataku wątroby mi to umknęło.

* * * * * * * * *
Spać. O 22 tu jest już głęboka noc ;)
I wkurwia mnie wstawanie o 5 rano.

4 komentarze:

  1. Hej , zmieniło się widzę coś w komentowaniu; nie wiem czy przebrnę test robota ;;pp
    Lucy a co Ty porabiasz w szpitalu ? Mam nadzieję , że zaraz wracasz , bo wstawanie w samym
    środku nocy jest niehumanitarne !
    Z tym ogniem ....rany przestraszałaś mnie , tym bardziej uciekaj do domu.
    Jak dobrze, że są przeciwbólki , które działają jak trzeba ;)
    Ha, już widzę jak szydełkujecie z salowym w szalonym duecie ;)) Tak na serio nie widziałam nigdy
    faceta z drutami czy szydełkiem w akcji :p
    Z całego serca pozdrawiam
    ajda

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucynko, macham z daleka, zyczac szybkiego powrotu do domu:-) Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie pójdą tej potrzeby budzenia pacjentów bladym świtem. To chyba polska specjalność

    Lucynko, zawsze myślami z Tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podział pracy personelu - nocna zmiana robi pielęgnację żeby dzienna zmiana mogła ogarnąć resztę

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)