środa, 24 października 2018

Dylematy zaraczonej

Gdy mnie boli to, za wszelką cenę, próbuję ubić bóla. Tabletki, kropelki i inne wynalazki. Gdy nie działają to się wkurzam.
Ale prawdziwy dylemat jest, gdy przeciwbólki działają, ale mają paskudne skutki uboczne.
Drugi dzień chodzę po ścianach, słabo mi i w głowie się kręci. Póki w kościach nie łamie to mówię sobie, że zniosę ból, byle tylko przestać odbijać się od ścian.

Jednak, gdy tylko zaczyna znowu kłuć i piec to bez namysłu sięgam po saszetkę.

Lepiej być sobą, ale z bólem, czy lepiej być naćpanym, ale bez bólu?
Takie mam dylematy.
Tęsknię do trzeźwości.

3 komentarze:

  1. Wbrew pozorom to może być dylemat wielu ludzi, nie tylko tych z rakiem. Tak mi się skojarzyło.
    Ale nie martw się, jakoś dasz radę, nieważne co wybierzesz.

    p.s. ja bym wolała być naćpana i bez bólu - dla mnie to brzmi ze wszech miar kusząco ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z doświadczenia wiem, że ból fizyczny trzeba likwidować jak najszybciej i wszystkimi dostępnymi metodami. Bo inaczej jak się rozhula to może być moment że nijak się nie da zatrzymać. To chyba już lepiej się naćpać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bólu trzeba się pozbywać to jasne. Jak Cię pocieszyć Lucy? Ściskam 🐘🐯💝💝💝

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)