niedziela, 3 stycznia 2016

Jedno pytanie...


Wciąż się tłucze po glowie:
Czy ja na pewno mam raka?
Czy to nie jest coś innego?
Pytania zaraz znikną, by wrócić za kilka tygodni. I tak od półtora roku.

9 komentarzy:

  1. W końcu doczłapałam się do obecnego momentu. Czytałam z zapartym tchem wszystko, co dodałaś. Nigdy nie spotkałam się z tak cudowną, entuzjastyczną, kochaną, miłą osóbką, jaką Ty sobą reprezentujesz. Energia, której dodajesz jest niesamowita. Podziwiam Cię cholernie mocno, bo przeszłaś w ciul dużo i się trzymasz. Mimo gorszych dni, mimo chwil załamania, TY DAJESZ RADĘ i robisz raczysku na przekór. Brawo Ty! Zawsze zadawałam sobie pytanie, co bym zrobiła, gdybym się dowiedziała, że mam raka, aż do pamiętnego 2013 roku, gdy zasłabłam w górach i trafiłam do szpitala. Badania, wszystko to trwało wieki, a później kurewska diagnoza i Bóg jedyny mi świadkiem, że wszystko się wtedy zawaliło. Przyjaciele odeszli, rodzina załamała się i to ja musiałam ich podtrzymywać na duchu. Jestem z Tobą! Trzymaj się mocno i nie poddawaj temu dziadostwu :* Wiem, że jesteś silna, bo taka pozytywna osóbka jak Ty o prostu inaczej nie może! Trzymam kciukasy i pozdrawiam! :) /Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina, aż się nie chce wierzyć, co to za przyjaciele, któzy odeszli??!!
      To wredoty tchórzliwe.
      Serce mi się kraje, że musiałaś sama dźwigać ten potworny ciężar...

      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Ech, skąd ja znam to pytanie.... ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolinko, wiadomość o chorobie córki zwaliła mnie z nóg na moment ale pózniej wstąpiła we mnie siła, siła walki. Całe swoje życie podporządkowałam chorobie córki,jestem na każde jej zawołanie, zawsze gotowa. Co prawda, moi synowie mają do mnie żal o to, że pomagam Lucynie ale im też bym pomagała gdyby potrzebowali ale oni są zdrowi i bardzo się z tego cieszę. Wierzę, głęboko wierzę, że wkrótce choroba córki przejdzie do historii i będzie tylko przykrym wspomnieniem. W końcu będziemy razem chodzić na zakupy i wzajemnie sobie doradzać co, której lepiej pasuje. Czekam na ten moment z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siła i wiara, którą obydwie w sobie macie wszystko przezwyciężą. Jesteście silnymi kobietami, które zdecydowanie sobie poradzą. Jestem z Wami całym swoim sercem i jestem pewna, że wszystko się ułoży. Niby głupie gadanie, ale przecież nic nie może wiecznie trwać. Kiedyś to, co złe się kończy i przychodzą dobre czasy. Ja też na nie czekam i wierzę głęboko w to, że się ich doczekam. Nieważne ile jeszcze operacji i zabiegów będzie, nieważne ile niszczącej, ale jednocześnie życiodajnej chemii będzie do przyjęcia - to tylko przejściowe. Jestem tego pewna. Kiedyś Lucy będzie znów tą pełną życia, energiczną i wspaniałą kobietą, która odzyska siły i zdrowie. Kiedyś Pani i Pani mąż będziecie wspominać to paskudztwo i drwić z niego. Ja też będę. Tego się trzymajmy :) Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkiego, co najlepsze. /Karolina

      Usuń
    2. Karolinko, życzę siły i wytrwałości, trzymam kciuki, wszystkiego co najlepsze, pozdrawiam i mocno ściskam 😁

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Życzę więc wszystkim przyjaciół prawdziwych. Przyjaciela który nigdy nie opuszcza i jest zawsze tuż obok. Mimo, że go nie widzimy. Takiego przyjaciela ma każdy chociaż nie zdaje sobie sprawy. ON JEST czy w to wierzymy czy nie. ON potrafi wszystko, dla niego nie ma rzeczy niemozliwych. Wystarczy go poprosić.

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)