środa, 7 sierpnia 2019

I po co to wszystko?


Niepełnosprawność odziera ze złudzeń. Jednym z tych złudzeń, które w sobie karmiłam dosyć długo, jest przeświadczenie, że zawsze wszystko się na koniec ułoży. Że jeżeli się nie układa to jeszcze nie jest koniec. 

Nie lubię pisać o kłopotach finansowych. Brak pieniędzy przy chorobie wydaje mi się już tak oczywisty, jak to, że słońce wzejdzie jutro na wschodzie. Mam dosyć braku stabilizacji. Mam dosyć nerwów, strachu, niepewności.
Muszę wrócić do pracy, chociaż nie mam siły. Muszę, chociaż jeszcze przez półtora roku powinnam siedzieć grzecznie w domu i się nie wychylać. 
Jestem przerażona. I bezsilna. 

Mamy 7 sierpnia, a do końca miesiąca zostało nam 50zł.

Mam ochotę strzelić sobie w łeb. Przestać się szarpać z systemem, dla którego jestem tylko ciężarem. W którym nie ma miejsca dla takich jednostek, jak ja.

W zakładce "Możesz pomóc!" jest link do mojego konta w fundacji Avalon. 

Jednocześnie chcę zaznaczyć, że mamy już wystarczające środki na przeżycie miesiąca :) A nawet i na część września starczy!

Dziękuję Wam ogromnie! 

34 komentarze:

  1. Myślałaś o dorabianiu jako tajemniczy klient?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nawet robiłam kilka zleceń. Czułam się przy tym okropnie, no ale... Trzeba.

      Usuń
    2. to nie jest dobre zajęcie, robiłam to i kaca-moralniaka mam do dziś

      Usuń
    3. Klarka, dosłownie to samo! Pamiętam do dziś, że facet obslużył mnie świetnie, ale nie polecił rat i przez to nie mogłam audytu zaliczyć... A był świetny w tym, co robił!
      A jeszcze całość nagrywana. Normalnie do dzisiaj nie umiem się z tego pozbierać :/

      Usuń
  2. Jesli chcesz to w razie czego wykasuj moj komentarz, ale po prostu musze Ci to napisac. Moze zaloz zbiorke, jak ktos bedzie chcial to bedzie mial okazje Was wesprzec w potrzebie. Ja wiem i rozumem, z czym sie to wiaze, ale mysle, ze warto Ci pomoc w zwykym zyciu, ktore tak kochasz. Los i tak Cie bardzo doswiadcza i straszne jest to, ze musisz jeszcze borykac sie z takimi problemami finansowymi. Choroba i tak Ci ogranicza, niech nie ograniczaja Cie dodatkowo pieniadze. Przeciez nie prosisz o wiele. Wierze, ze wielu ludzi by z przyjemnoscia wplacilo troszke pieniedzy, zeby nie bylo Ci tak ciezko i zebys nie musiala przezywac takiego dodatkowego stresu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę nad zbiórką. Tylko...
      Boję się. Ostatnio, gdy taką zorganizowałam, prawie pięć lat temu, spotkałam się z tak ogromną nienawiścią i pogardą, że... Zwyczajnie się boję.
      Wyliczano mi wszystko: że wynajmujemy mieszkanie, że mamy samochód, że mamy zwierzęta, że co chwilę coś remontujemy, bla bla bla. Wbrew pozorom dość delikatne ze mnie stworzonko. Tylko skorupkę mam twardą...

      Dlatego, póki co, staram się omijać zbiórki szerokim łukiem. To, ta cała otoczka, po prostu strasznie rani i boli.

      Usuń
  3. Jesteś cudowną, wspaniałą osobą. Uwielbiam Cię czytać.Podaj nr konta, na które można przekazać pieniążki.Pozdrawiam serdecznie. Basia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zainteresowanie :)))
      Numer konta podałam w poście.

      Tulam!

      Usuń
  4. po co tyle kotow, to kosztuj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie przez takie komentarze odechciewa mi się wszystkiego.

      Usuń
    2. Olej sikiem prostym głupie komentarze.

      Usuń
    3. Anonimie, masz mózg to go używaj... Ale widać, że nie masz.
      Lucyna, olej. Nie warto tracić nerwów. I nie tłumacz się. Nie warto.

      Usuń
  5. zawsze pierwsze sa wydatki konieczne, później inne, a nie ciagle proszenie o kase

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie ciągłe? Jakie proszenie o kasę?!
      Ostatnia zbiórka była bodajże 4 lata temu. Od tamtej pory pracowałam, dalej w każdej wolnej chwili robię wszystko, żeby tylko dorobić. Zbieram zlecenia jako tajemniczy klient, wypełniam ankiety, a do tego robię wszystko, co związane z rękodziełem.
      Nie życzę nikomu, żeby wylądował w takiej sytuacji, jak ja.

      Usuń
    2. Poza tym - jeżeli Cię rani rzekome "ciągłe proszenie o kasę" to po co tu w ogóle wchodzisz? Nie wysyłam zaproszeń, nie piszę nigdzie "odwiedzcie mojego blogaska". Nikt nikogo tu siłą nie trzyma.

      Usuń
    3. Napiszę w stylu anonima. Może zrozumie. Spierdalaj anonimie w podskokach, może złamiesz nogę.
      Przepraszam inteligentne i empatyczne osoby za brzydkie słowo.
      Anonima, oczywiście, nie przepraszam.

      Usuń
  6. Ogarnijcie się ludzie niechcecie pomoc nikt was nie zmusza a to że dziewczyna ma kilka kotów to co już nic jej nie można? Najlepiej żeby je porzuciła? Niedaj się Lucynko takim zawistniką, ja uwielbiam cię czytać i podziwiam twa walkę z tą chorobą jesteś wielka. Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia. Najlepiej by było, gdybym uspila koty, zostawiła męża, chodziła w szatce pokutnej i spała po mostem. Jak cierpieć to na całego. No przecież :/

      Usuń
  7. Lucynko - pozdrawiam, zycze polepszenia zdrowia a takze mam pytanie - jak to dziala z tym numerem konta, co sie z nim robi? Mieszkam w USA, jaka procedura mnie tyczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może masz PayPala? Tam chyba łatwiej. Bo ja się kompletnie nie znam na procedurach...
      Jak co to - https://www.paypal.me/lucynacje :)

      Usuń
  8. Poproś kogoś, żeby takie anonimy kasował, szkoda Ciebie na czytanie. Teraz jest na topie hasło rzygi emocjonalne. Nie piszę komentarzy ale bardzo pozdrawiam :) Ik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie się poryczałam jak dzidzia. Nie mam już siły. Ludzie sądzą chyba, że sama sobie wybrałam taki los.

      Usuń
    2. I po co szarpiesz sobie nerwy byle kim? Daj komuś do wykasowania durne komentarze. Jak nie będziesz ich czytała, a to tak jakby ich nie było. Wystarczy Ci obciążenia emocjonalnego kłopotami finansowymi i chorobą. A zwierzaki masz cudne. Żaden kot źle o Tobie nie pomyśli, choćby nie wiem co:) Może to nie jest dobry moment, ale chciałabym zapytać o Twoją książkę. Kiedyś wspominałaś, że masz taki plan. Pomyśl o tym. Jeśli masz siłę, to warto, bo fajnie piszesz.Pozdrawiam Cię serdecznie.
      Stała i przyszła czytelniczka.

      Usuń
  9. Lucynko zawsze, znajdą się ludzie pełni zawiści, jadu. Olej ich. Pozdrawiam cieplutko z Katowic. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde czy ona wam wyciaga kase z portfela, czy każe Wam czytać bloga? NIE.
    Więc po jakiego czytacie i wypisujecie durne komentarze, włączyć myślenie przed napisaniem komentarza polecam. Lucynko olej sikiem prostym tych tępaków.
    Przesyłam moc pozytywnej energii , ściskam mocno i trzymam za Ciebie kciuki CUDOWNA DZIEWCZYNO.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra rada. Takie zlosliwe komantarze trzeba ignorowac. Nie wdawaj sie w dyskusję z nimi bo oni tylko na to czekaja. A co do pomocy finansowej , cieszę się ze podalas nr konta. To byla dla mnie przyjemnosc , że moglam ci jakość pomóc( choc w symboloczny sposob).

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymaj się dzielnie kochana. Szlag mnie trafia, jak czytam te wredne komentarze. Nie wypada komuś życzyć źle, ale anonimie karma wraca! Chyba nigdy nie musiałeś i nic prosić i twoje życie nie wisiało na włosku. Lucynko uwielbiam Cię czytać. I życzę dużo sił. Joanna

    OdpowiedzUsuń
  13. jakie wredne komentarze, po prostu logiczne

    OdpowiedzUsuń
  14. Lucynko trzymaj się. Durnymi komentarzami nie przejmuj się. Są po prostu ludzie z zaburzeniami psychicznymi w każdym społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam tego bloga mniej więcej od czasu, kiedy sama dowiedziałam się, że mam raka piersi. Przeszłam pełne leczenie (operacja, chemia, radio i herceptyna). Sponiewierało mnie okrutnie. Byłam już w więcej niż średnim wieku (długi staż pracy), więc rentę dostałam przyzwoitą. Nie wyobrażam sobie jak cieżko zmagać się z chorobą i leczeniem, kiedy brak środków na życie. Podziwiam Cię Dziewczyno za hart ducha i talent do pisania.Pomogę jak mogę

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)