niedziela, 8 lipca 2018

Do pani J.

Ten tekst będzie wulgarny. I będzie ociekać jadem, żółcią i chuj wi jeszcze, jakim paskudztwem. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.

Pewnie znacie ludzi z gatunku "jadowity" i "toksyczny".
Miałam nieprzyjemność przez większość życia być w otoczeniu takiej osoby.
Kobieta już niemłoda, wypadałoby, żeby była rozsądna, ale nie. To byłoby zbyt proste.
I tak na całym osiedlu latały ploteczki o mnie i mojej rodzinie. Ogólnie oscylowały wokół tego, że żebrzę o kasę, a żyję jak pączek w maśle.

W tym miejscu muszę Wam powiedzieć, że ludzie kompletnie nie rozumieją, jak działają fundacje.
To nie jest tak, że dzwonię i mówię:
"Pani Basiu kochana, jutro idę na imprezę i za czorta jednego nie mam butów. Rzuci mi pani na konto przelew na jakieś 500zł, bo muszę sobie nowe szpileczki kupić".
Nie nie nie. Działa to zupełnie inaczej.
Po pierwsze: trzeba te pieniądze na swoim koncie w fundacji uzbierać. Ten magiczny 1%, zbiórki, smsy, darowizny, kary sądowe. Wiąże się to z masą ulotek i wizytówek... No ale się da. Wymaga sporo wysiłku, pokory i siły psychicznej, ale nie ma rzeczy niemożliwych dla ludzi zdesperowanych.
Tutaj zaczynają się schodki: aby otrzymać refundację muszę wysłać fakturę i receptę (lub pisemne zalecenie onkologa). Ostatecznie chyba mogłabym poprosić moją Onkolożkę, żeby podbiła mi fakturę za buciki, bo przecież muszę się reprezentować godnie... ale tu stoi na drodze statut fundacji.
W statucie jest określone, co może być refundowane - zwykle są to leki, badania, wizyty u lekarzy, dojazdy do placówek medycznych i rehabilitacja.
Więc, no... No nie ma uja we wsi - nie wyciągniesz kasy z pustego konta, ani nie otrzymasz refundacji za żadne pierdoły.

Ale! Owa kobieta sądzi inaczej! Ba! Ona WIE, że jest INACZEJ!
Bo mi fundacje codziennie łóżeczko płatkami róż ścielą.
I musi o tym powiadomić cale miasto.

Po bolesnym doświadczeniu, jak bardzo toksyczną istotką jest owa kobieta, postanowiłam twardo (wraz z najbliższymi), że urywamy kontakt i tyle.

Żyłam sobie spokojnie jakiś czas. Zablokowałam na fejsie. Jest cud, miód i orzeszki.
Wiecie, jak mnie boli ząb to go wyrywam.
Jak mi chwast zarasta poletko, to go polewam jakimś świństwem, żeby go wypaliło do cna.
A jak mi rak wyrósł na trzewiach, to go potraktowałam chemią, radioterapią, operacją i wszystkim, co mogli mi lekarze zaproponować.

Jednak, ha!

Owa kobieta zaczęła zakładać kolejne konta na FB. "No i chuj z tym?" możecie zapytać.
Ano to, że sprasza do swoich znajomych moich przyjaciół. Wszystkich onkologicznych.
I jedzie dalej ze swoją krucjatą wobec mojej rodziny.

No i dzisiaj natknęłam się na jej wywód. Szedł mniej więcej tak:
"Mąż pracuje i dobrze zarabia, ona pracuje, samochód, pomoc rodziców, wyjazdy, ale ona zbiera i zbiera!".

Tak się składa, że napisała to osoba, która ma dziesiątki tysięcy długów, ale nie pracuje (ani nawet nie rozwiązuje pitów, z których wynikałby zwrot podatku), bo "i tak komornik mi wszystko zabierze".

I tu będzie list otwarty.

Droga, upierdliwa Pani J.

Mój mąż pracuje na dwa etaty, żebyśmy mieli za co spłacać kredyty. Ja pracuję, żeby mieć na opłaty za mieszkanie i jedzenie. Fajnie byłoby nie pracować, bo w sumie nie za bardzo mam na to siły, ale nie chcę zostawić całej swojej rodziny w długach, które po mojej śmierci musieliby spłacać.
Mamy samochód, owszem. Pełnoletniego Lanosa, którego DOSTAŁAM, kurwa, OD BRATA.
Mam też pomoc rodziców, bo mnie kochają, a ja kocham ich - raz oni pomagają nam, raz my pomagamy im. Od tego jest rodzina, ale tego raczej Pani nie wie, bo nawet córki od Pani uciekły.
Wyjazdy też się nam zdarzają. Raz czy dwa razy do roku jednodniowy wypad do Ustronia (15km od nas, lubię się pokąpać w Wiśle), a też raz na rok lubimy skoczyć do Wrocławia, gdzie mieszka nasza siostra. W sensie - siostra mojego Męża, ale dla mnie też jest siostrą. Nie zerwę kontaktów z rodziną w imię "udawać umierającą" (jak mi to kiedyś Pani sama doradziła). Bo chyba mówiąc "wyjazdy" nie ma Pani na myśli wypadów na Śmieszek, komunikacją miejską (darmową przecież u nas).
A pieniądze zbieram. Bo dalej mam wyrok w zawieszeniu. A wiem, że uzbieranie kilku tysięcy w parę dni to nie lada wyczyn. Ale proszę się nie martwić, po mojej śmierci nikt tych pieniędzy nie odziedziczy - pozostaną w fundacji, żeby móc pomagać innym, którym, Pani zdaniem, ta pomoc się nie należy. Bo każdy na świecie powinien spłacać przecież Pani długi za nowe mebelki, ubranka i drzwi.

A na koniec, trochę poważniej. 
Proszę się łaskawie odpierdolić ode mnie i mojej rodziny, ponieważ zaczynam zbierać dowody o nękanie i pomówienia. Jeżeli nie ukróci Pani swoich działań to spotkamy się w sądzie. Na świadków mam już pół miasta. Mam serdecznie dość.

Bez poważania
(na szczęście już była) Sąsiadka

To co, rwiemy dziada?


PS. Tak, chciałam to załatwić osobiście, ale wspomniana wyżej osoba spierdala, gdy tylko zobaczy mnie na ulicy. Odważna tylko w internetach... to i ja internetem polecę.

13 komentarzy:

  1. Moze to glupio zabrzmi i w niczym ci nie pomoże, ale karma wraca i kiedyś ta pani poczuje to na wlasnej skórze. Szkoda tylko, ze wtedy nie bedzie wiedziala za co ją los pokarał...
    A ty trzymaj się cieplo, wal pięścią w stól, a jak trzeba to do sądu...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie Ci wspolczuje. Ja przez toksyczna osobe popadlam w depresje, probuje zapomniec i tkwie nadal w sytuacji kiedy nie znam dnia ani godziny kiedy ta osoba moze mi odwalic jakis numer. I to ja nie mam zadnych swiadkow - jak sie jest uczciwym to czlowiek nie zwraca uwagi na to,zeby kryc plecy,zbierac dowody, czy zeby miec swiadka, za to ta osoba ma swoja toksyczna grupke i wiem,ze cokolwiek wymysli to ustala sobie wersje i jak tylko zechca to wygraja,czy w zyciu,czy w sadzie sprawe o cokolwiek, nawet nie wiem co moga wymyslic.
    Unikac, uciekac od toksykow, ale przede wszystkim popracowac nad wlasna psychika,zeby tam chwasta do konca unieszkodliwic :/ Dobrze robisz, ze walczysz, nie zawsze mozna albo nie zawsze warto, ale mysle,ze w Twoim przypadku jak najbardziej warto i ze wygrasz.
    Pozdrawiam
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorsze w tym jest to, że ta osoba uchodzi za bardzo wierzącą, działa w kościele w różnych kółkach i grupach. Wszystkim równo obrabia tyłki. Poróżniła się już z wszystkimi sąsiadami....nawet się sądziła. Ma 3 psy, które obsrywają całe osiedle bo ,,damulka" nie posprząta po nich. W nocy nie mogłam spać i wymyśliłam sposób odpłacenia PIĘKNYM za NADOBNE...oj zemsta będzie słodka. Jestem zodiakalnym bliźniakiem, wszyscy mogą mnie obrażać, poniewierać ale wara im od mojej rodziny bo wtedy wstępuje we mnie demon mściwosci...i to się właśnie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Jadwigo,twierdzę,ze toksyczność i religijność często idą w parze.Niestety.
      Olać babsko,nie zniżać się to jej poziomu.Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Lucynka napisala wlasnie konkretnie jak dzialaja fundacje, da sie to sprawdzic jesli ktos ma nadal watpliwosci. A jesl ktos ma cos nie tak z deklem, to dalej bedzie trwal przy wlasnej zmyslonej i niezweryfikowanej wersji i nic na swiecie nie sprawi,ze zmieni zdanie, nawet przegrany proces. I naprawde, nie warto sie znizac do ich poziomu, bo chetnie to wykorzystaja,zeby jeszcze bardziej opluwac, po prostu woda na ich mlyn, cos jak zlapanie sie na prowokacje. Kazdy psycholog poradzi unikac toksycznych ludzi, oni maja swoja pokretna logike z ktora sie nie da wygrac, bo to sa jakies dziwaczne pseudozasady ktore zmieniaja im sie z minuty na minute tylko po to,zeby kogos zalewac negatywna energia. Szkoda czasu i nerwow. Moze to tez sie miesci w statystykach hejterow, Lucy jest w pewnym sensie publiczna osoba. No i naprawde, nic juz nie musicie udowadniac, kazdy moze zlapac za telefon i sprawdzic w fundacji jak zarzadzaja pieniazkami.
      Pozdrawiam
      Lena

      Usuń
  4. Niestety ludzie sa idiotami. Ostatnio znajoma wyrazila swoje oburzenie faktem, ze jej kolezanka zostanie pośmiertnie uhonorowana tablica pamiatkowa (bardzo zasluzona, skromna osoba). "No ja p... dole, zeby zazdroscic posmiertnej tablicy ? Tak wiec olewaj matola ! Szkoda Twojej energii i nerwow.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet bym się nie spodziewała.. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany współczuję bardzo, mam nadzieję, że sobie poradzicie z tą osobą i wreszcie zaznacie spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak można nękać taka fajna dziewczynę jak Ty, to nie bardzo rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ta baba musi Ci zazdrościć... talentu, rodziny i przyjaciół. Jak ona musi źle czuć się sama ze sobą. I dobrze jej tak

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda że w jej otoczeniu nie ma nikogo, kto by zapytał babę - a zamieniłabyś się?
    Ludzie złośliwi, plotkujący, oczerniający innych, toksyczni - chorują w samotności, mają minimum opieki bo nawet opłacone opiekunki robią przy nich tylko to, co muszą.

    OdpowiedzUsuń
  10. A nie szkoda Twojego zdrowia i energii na walkę ze zidioceniem? Olej, ignoruj, nie reaguj. Plotkarze, krzykacze i złośliwcy nigdy nie są wiarygodni.

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)