Troszkę dziwnie się czułam, gdy ludziska wlepiali we mnie swe wyłupiaste oczyska. Chodziła mi o głowie kwestia mojego wielkiego, wielorybiego cielska... Bo ostatnio, rok temu, gdy byliśmy nad wodą, ważyłam dobre trzydzieści kilogramów mniej. I też czułam się momentami nieswojo, ale teraz... Było gorzej.
Dopóki nie uświadomiłam sobie, że świecę centymetrową szczecinką na główce. I nagle kompleksy zniknęły!
Wmówiłam sobie, że gapią się na łeb i od razu było lepiej. No. Tylko nieco gorzej pokonywało mi się rzekę wpław, gdyż bateryjki moje dalej słabiutkie (chociaż z dnia na dzień są coraz mocniejsze, ha! kilkanaście dni od ostatniej chemii i coraz bardziej przypominam człowieka ;)).
Nażarliśmy się mięska z grilla, cudownie wypieczonego, zapeklowanego w tonie przypraw. Nożesz, cudownie!
Ale i tak muszę zainwestować w coś do pluskania się w wodzie. Kiecka do ziemi to zły pomysł. Nawet, jeżeli jest typowo kąpielowa.
Coś czuję, że w ruch pójdzie maszyna do szycia i z kiecki do ziemi zrobi się kiecka do kolanka, z opcją wiązania od tyłkiem, coby mi do góry nie podjeżdżała ;p
Jeszcze Kawaler przekonał się o moim dziwnym talencie do hiszpańskiego.
Siedzim w dużym pokoju (który, o ironio!, jest jednym z najmniejszych naszych pokoików ;)), na stole kartonik. A na nim napis:
El sabor de la libertad.
Zaczęłam to w kółko powtarzać. Kawaler pyta, co to znaczy.
A ja, że nie wiem. Ale brzmi mi to jak "zapach wolności".
Chwila grzebania w słownikach i... miałam rację ;)
Kolejny raz mój talent do hiszpańskiego wypełzł na powierzchnię szarej rzeczywistości...
Chyba w poprzednim wcieleniu byłam hiszpanką, hehehe.
Nie idzie mi ostatnio wyszywanie. Za to z dziką pasją zajmuję się koralikami.
Coraz więcej wzorów na sznurki koralikowe znam na pamięć. I tak powstaje seria bransoletek ze stokrotkami.
Moje małe królestwo :)
Z niecierpliwością wyglądam wypłaty Kawalera.
Dostałam odgórne pozwolenie na zamówienie nowej porcji koralików. ufff! Chociaż jedno hobby, które może i jest drogie, ale za to się zwraca, hihihi :)))
Idem machać jednym z czterech moich szydełek. A później poszukiwanie nowego wzoru... do wykucia na pamięć ;)
Buziaczki! :*
Fajnie, że trochę odpoczęłaś, wyszłaś do ludzi :), a że się patrzą, niech patrzą po to mają oczy... Podziwiam Cię za Twoje podejście do siebie i otaczającego świata ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na te Twoje nowe bransoletki ze stokrotkami :)
Wczoraj opanowalam nowy wzór kwiatkowy, już nie tylko stokrotki klepie :) Buzia! 💕
UsuńStokrotki. Ładnie :)
OdpowiedzUsuńBondziorno Lucynko !
OdpowiedzUsuńfelicitades trabajo z koraliczkami,
miej w dupas spojrzenia, kup sobie Pareo,Hace muy buen tiempo.
http://hiszpanski.crib.pl/el-tiempo-pogoda-zestaw-slowek-do-nauki.html
cantana?
https://www.youtube.com/watch?v=bnaTLcFpQnE
troll :*pozdrawiam;-)
Ty! Nie za dobrą Ty jesteś w te klocki? U mnie to działa tylko w stronę hiszpański na polski, nie na odwrót! Bu!
Usuń"El bien más preciado es la libertad
OdpowiedzUsuńhay que defenderla con fe y valor,
¡alza la bandera revolucionaria!
que llevará al pueblo a la emancipación" :)
ole olee!
Usuńco piszesz? my tu poczontkujem.
ciao
troll
hehe, no ja mieszkam w Hiszpanii to może pomogę:
UsuńA las barricadas (z hiszp. Na barykady) – jedna z najpopularniejszych pieśni hiszpańskich anarchistów w czasie hiszpańskiej wojny domowej, śpiewana na melodię Warszawianki 1905 roku. Słowa napisał Valeriano Orobón Fernández w 1936 roku.
Słowa: El bien más preciado
es la libertad,
hay que defenderla con fe y con valor.
Alta la bandera revolucionaria,
que llevará al pueblo a la emancipación
Największym dobrem
Jest wolność
Trzeba jej bronić wiernie i odważnie.
W górę rewolucyjny sztandar,
Prowadzący lud ku wyzwoleniu
PS. El sabor = smak, zapach to el olor!
Wszystkiego dobrego życzę :)
Racja, smak! Notkę pisałam na paracetamolowym haju i zapach chyba bardziej pasował mi do tekstu, w oryginale rozmowy padł smak :)
UsuńA z piosenki zrozumiałam pierwszy i ostatni wers... I tak dobrze jak na czleczyce, co się w życiu hiszpańskiego nie uczyła ;p
Buziaczki :*
Czarek, buziaki! Na maila odpowiem... Jak mnie wena weźmie :p
UsuńBuziaki! A piosenkę wkleiłem głównie ze względu na dwa pierwsze wersy, ja bym je przetłumaczył tak: "Najcenniejszym dobrem jest wolność, trzeba jej bronić z wiarą i odwagą". Choć oczywiście wszelkie wezwania do rewolucji zawsze są na miejscu ;).
UsuńP.S. Lucynko, mój Szarykot złapał kreta! Jest genialny!
P.S.2:
A znacie to, hiszpanofilki? Moja ulubiona piosenka latynoamerykańska i jej ulubione wykonanie: https://www.youtube.com/watch?v=cIrGQD84F1g .
Znaczenie jest mniej więcej takie:
"Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi dwoje oczu i gdy je otwieram,
Wyraźnie odróżniam czerń od bieli,
I gwiazdy na sklepieniu nieba,
I w tłumie mego ukochanego.
Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi słuch, który dniem i nocą
Chłonie głosy świerszczy i kanarków,
Szczekania i burze, huk młotów i silników ,
I głos tak delikatny mego ukochanego.
Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi dźwięki i dało alfabet,
A w nim słowa i myśli, które wyznaję:
Matka, Przyjaciel, Brat i Światło Przejrzyste,
W którym ujrzałam duszę ukochanego.
Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi krok mych stóp zmęczonych,
Na których przemierzam góry i doliny,
Plaże i pustynie, sadzawki i miasta
I Twoją ulicę, podwórko, na którym Twój dom wyrasta.
Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi serce, które swój rytm przyśpiesza,
Gdy widzi dobro od zła z daleka,
Gdy owoce ludzkiego umysłu wielbię,
Gdy spoglądam w Twoich oczu głębię.
Dziękuję życiu za to, że mi tyle dało.
Dało mi śmiech i dało mi płacz.
W nich odróżniam radość od boleści,
Dwie materie, z których tkam swoje pieśni,
I z których i wasze pieśni podobnie są utkane,
I pieśni wszystkich, z których me własne powstaną.
Dziękuję życiu za hojność, z którą mnie obdarowało."