sobota, 26 października 2019

Malutkie rewolucje.


No. W końcu się wzięłam.
Za co?
Za porządek z szablonem.

Pisaliście mi, że lubicie na prosto i przejrzyście.
Ja odkryłam, że w sumie to nie lubię się babrać w kodzie html.

Zatem z pomocą przyszedł... Szablon systemowy!
Troszkę zabawy z kolorami i czcionkami i, tadadaaa!, jest prosto i elegancko ;)

W najbliższych dniach może Was czasem coś na blogu zaskoczyć, jakieś drobne zmiany czy cuś. Spokojnie, to tylko ja ;) Codziennie po pół godzinki grzebię sobie w silniku szablonu i wydobywam z niego to, co najlepciejsze.

Nic, na dzisiaj koniec zabawy - idę spać. Jutro tomografia. Trzymajcie kciuki! :)

wtorek, 22 października 2019

Marketingowa noga. Lewa do tego.


Dostaję dużo dziwnych wiadomości.
Takie typu "Dzięki ziołom wyleczysz się z raka! Tylko 50zł za 3 dni kuracji!". 
Albo "Dermokosmetyki XYZ odżywią najbardziej suchą skórę!".

I w takich momentach czuję się jak marketingowe dno.
Ja Wam tu sprzedaję maskotki w imię "slow life" i "doceń chwilę", a mogłabym trzepać miliony. 
W ciągu trzech minut wymyśliłam całe stado produktów, które mogłabym sprzedawać. 
No posłuchajcie tylko:
- Dzięki herbatce Lucynatce dziesięciokrotnie przedłużysz swoje życie z rakiem! Sama jestem dowodem, już ponad pięć lat żyję i mam się dobrze, a miałam nie dożyć 27. urodzin. A mam już 31 lat!
- Czabajkowy szampon działa cuda! Włosy nie wypadają, nawet po chemioterapii! 
- Witaminki od Lucynki sprawią że Twoja morfologia będzie perfekcyjna! Nawet z rakiem w stadium VIb! Popatrzcie tylko na moje wyniki! 
- Piguły Czabajówny zatrzymają przerzuty! Nie urosną już nawet o milimetr!
- Dieta od Sloninki Lucynki pomoże Ci zrzucić zbędne kilogramy. Nawet po sterydach! 

Mogę mnożyć przykłady na setki. 
Mogłabym. Gdybym była zachłanną suką bez sumienia. Gdyby pieniądze miały dla mnie wartość większą, niż koszt przeżycia. 
Ale bardziej sobie cenię prawdę i szczerość. 
A może, po prostu, naiwna jestem?

czwartek, 10 października 2019

Własność publiczna


Druga wersja tego samego wpisu. Dostałam kilka wiadomości, że to, co napisałam, jest "nie na miejscu".

A ja właśnie o tym pisałam. Wraz z każdym słowem napisanym na blogu, każdą maskotką wystawioną na sprzedaż, każdą złotówką zebraną na koncie fundacji czuję, że coraz mniej należę do siebie.

Odnoszę wrażenie, że stałam się własnością publiczną.
Taka marionetka na usługach społeczeństwa.

Muszę znowu złapać dystans.
Coś chorobliwe ciasno robi mi się w głowie, a to nie jest dobry objaw.
Do tego dupa mi mięknie.
Pamiętać - miękkie serce wymaga twardej dupy. Na odwrót to nie chce działać.
Sprawdzałam.

I nie, nie ocenzoruję "dupy".
Dupki są ladne.