O mnie

*w trakcie tworzenia*

Zwę się Lucyna Czabaj. Jeszcze niedawno w dowodzie moim stało, że Lucyna Polaków i nie do końca przywykłam do nowego nazwiska ;)

Urodziłam się 29 czerwca 1988 roku w Żorach, skąd do tej pory nie wybyłam. Jestem wierna mojemu rodzinnemu miastu, kocham je i wielbię. I sieję żorską propagandę (przeprowadzajcie się! mamy tanie mieszkania i wiele stanowisk pracy! kawusia u Lucynki - gratis ;)).

Pewnie w tym momencie powinnam napisać, że w połowie 2014 roku zdiagnozowali u mnie raka dróg żółciowych, później dorzucili do diagnozy przerzuty do węzłów chłonnych, na wątrobę, do kości, a ostatnio nawet na jajnik, który brutalnie mi wyrżnięto w 2017 roku. Ale tyle by było na ten temat, bo to wiecie :)

Jestem niepoprawną romantyczką, do tego człeczycą wysoce ceniącą sobie swoje własne towarzystwo, najchętniej we własnym domku (niektórzy nazwali by mnie odludkiem, ale to średnio definiuje moje podejście do sprawy ;)). Ludzi lubię, nie unikam ich, ani się ich nie boję. Często nawet bywa, że postawiona w tłumie mimowolnie zaczynam nim dowodzić. Lubię być w centrum uwagi, ale na krótką metę. Raczej siedzę gdzieś na marginesie i sobie obserwuję (chrupiąc przy tym chipsy ;)).

Od zawsze tonęłam we własnej wyobraźni, w światach przedstawionych książek, które czytam na kilogramy.

Lubię analizować. Wszystko. Wyliczać i przeliczać. Wyciągać średnie. Rysować tabelki.

Nie znoszę spontanów. Ani improwizacji. Wolę sobie wszystko zaplanować. Nawet, jeżeli plany nie wypalają to i tak czuję się lepiej, gdy jakiś plan istnieje.

Mam patent lenia.
A przy tym ciężko mi usiedzieć nieruchomo w miejscu. Nie umiem leżeć i nic nie robić. Mój mózg za szybko męczy się bezczynnością. Podobnie ma z muzyką, radiem i telewizją.
Nawet przy filmach często wysiadam i zaczynam wyszywać ;)

Interesuję się wszelakim rękodziełem. Lubię machać łapkami, jakkolwiek to nie brzmi.

Mam dziwny talent do zapamiętywania wszystkiego, co gdziekolwiek usłyszę lub przeczytam.
Czasami się to przydaje, ale zwykle jest to wiedza zupełnie zbędna ;)

Studiowałam czeski i słowacki, do tego jestem technikiem BHP oraz wizażystką-stylistką.
Miszmasz okropnisty, ale ja cała jestem taka miszmaszowata.

Kocham zwierzęta. Wszystkie, poza osami, pająkami i piraniami (nie pytajcie ;)).
Nawet mam na składzie trzy koty (Gacka, Ciemkę i Ryśka) oraz piesa (Reksia), No i ze sto rybek w  dwustu litrach akwarium ;)

 Od 13 sierpnia 2016 roku jestem (zawyczaj) szczęśliwą żoną Krzysia.
Poznaliśmy się w 2014 roku, w lutym. W marcu już ze sobą mieszkaliśmy (a jeszcze przed tym mi się oświadczył ;)). W czerwcu okazało się, że mam raka. Nie przeszkodziło to Mężnemu oświadczyć się po raz drugi w sierpniu 2014. A później jeszcze w grudniu 2016 ;)

Na co dzień jestem Chorą Kurą Domową. Nie mylcie z Chujową Panią Domu czy Perfekcyjną Panią Domu. Oba terminy mi są obce ;)
Przez Chorą Kurę Domową rozumiem - zdrowe obiadki, w miarę ogarnięte mieszkanie, samorozwój i wielbienie swoich pasji. Zazwyczaj jest u nas czyściutko. Ale z białą rękawiczką do mnie nie przychodźcie ;)

Uwielbiam kwiaty. Kolekcjonuję lilie.
I kocham robić przetwory :D

Jestem miestrzynią karpatki i ciasteczek korzennych. Pizzę też robię nie najgorszą ;)

Może kiedyś coś jeszcze tu dopiszę, póki co wena się wyczerpała ;D
Pozdrawiam ciepło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)