wtorek, 14 lipca 2015

Walczę


Jest metoda na ból.
Uczę się patrzeć na siebie z zewnątrz.
Analizuję rwące mnie na strzępy hordy bólków. Szukam nazw, porównań.
Palce u stóp są jak w czasie skurczu. W piszczelach płynie ława. W kręgosłup ktoś uparcie wbija gwóźdź. A w miednicy kość trze o kość. I brzuch mnie informuje, że zjadlam jeża.
Patrzę na siebie jak na kupę mięcha, które nie potrafi znaleźć sobie miejsca między fałdami prześcieradła. Kręcę się i wywijam.
I śmiać mi się chce.
Ludzie chcą zdobywać inne planety, klonować siebie nawzajem, rozmawiają o bogach i utopiach.
A jesteśmy tylko kupą mięcha, która nawet nie wynalazla jeszcze skutecznego leku na ból.
O raku już nie wspominając.
I tak noc płynie bezsenna, dzielona między pyralginę i kodeinkę.
Mniami.
Szkoda tylko, że tych bólków tak dużo i niszczą mi koncepcję spokojnie przespanej nocy.

4 komentarze:

  1. Lucynko wiele racji i madrosci napisalas !

    ..bede myslec telepatycznie, zeby te "boliki" poszly precz i zostawily Ciebie w spokoju !
    spij dobrze
    MOCNO TRZYMAM ZA LAPKE I TULAM :*
    troll

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Lucyno, mój tata też chorował na raka i pomimo że był już w ciężkim stanie lekarz ględził coś o Apapie i Ibupromie. Wtedy znalazłam w necie artykuł na temat zwalczania bólu. Wynikało z niego, że nasi medycy są bardzo "oszczędni" jeśli chodzi o przepisywanie środków przeciwbólowych. A ewentualne uzależnienie od lekarstw jest niczym w porównaniu z cierpieniami jakich doświadczają. Poza tym jak człowiek wyzdrowieje to wtedy może powalczyć z uzależnieniem. Jeżeli lekarstwa za słabo działają trzeba prosić o coś silniejszego. Bo na dobrą wolę medyków nie ma co liczyć. Trzymam kciuki za Pani powrót do zdrowia :)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucynko, trudno polemizować z Twoją goryczą: jesteśmy kupą mięcha, które odczuwa ból, które się psuje, które potrzebuje snu i żarcia. Ale jednocześnie to mięcho potrafi kochać i chce być kochane, na przekór bólowi i wszystkim innym ograniczeniom, i to chyba jest najbardziej niesamowite. Życzę więc takiej miłości, dla której chce się znosić ból, bo o tym, jak trudno się z nim uporać, wiesz lepiej niż ja. Miłości bliskich osób i tych innych towarzyszy codzienności, którzy nie używają słów, ale na przykład mruczeniem okazują przywiązanie i bliskość. Niech ona wynagradza ból!
    Całusy i przepraszam przy okazji za rzadkie odzywanie się ostatnio, ale najpierw cieszyłem się urlopem w Czechach i na Słowacji, a potem przygniótł mnie nawał roboty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lucynko to jest chore! Jak kuźwa możesz jechać na pyralginie w takiej chorobie ��.Mój mąż brał krople z morfiny przez 3 miesiące przy wypadnięciu dysku i ucisku na rdzeń (na szczęście nie mieszkamy w Polsce).Nie bój się opiatów kochana. Nie katuj się biedaku. Idź do poradni leczenia bólu.To jest nieludzkie co ty musisz znosić dzieciaku. Mój mąż jest teraz całkiem zdrowym człowiekiem. Przeczekał najgorszy atak choroby i nie musiał być nawet operowany. Po morfinie zostało mu tylko uzależnienie od czekolady. Czytam cię od dawna i gorąco kibicuję. Nie dawaj się! Nie pozwól też, żeby tak bolało. A pytalginę to się bierze przy okresie jak kogoś jajnik pobolewa ��

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)