Gdyby "stara" Mamuśka (czyli ta z dzieciństwa, która spędzała pół dnia w kuchni i codziennie gotowała inny obiad) zobaczyła, jak dzisiaj robiłam kotlety mielone, to chyba zdzieliłaby mnie szmatą przez łeb ;)
Na początek przyniosłam sobie krzesło do kuchni. Później nałożyłam rękawiczki. Nienawidzę surowego mięsa (gotowanego czy smażonego po prostu nie lubię, jedynie pieczone zasługuje na moje uznanie ;)), babranie się w nim gołymi łapami powoduje u mnie mdłości.
Do robota kuchennego z końcówką zagniatającą ciasto wrzuciłam kilogram mielonej szynki, kilka łyżek przypraw, mąki, bułki tartej, cztery jajka. I włączyłam robota. W tym czasie nagrzała mi się patelnia ;)
Później kuleczki i smażymy.
W 25 minut zrobiłam cztery obiady!
Dzisiaj Mamuśka nie zdzieliłaby mnie już szmatą. Przyniosłaby sobie drugie krzesło, pogratulowałaby mi sprytu i zrobiła kawę :)
A mówią, że ludzie się nie zmieniają.
Nie mogę wyjść z szoku, jak wiele zmieniają pieniądze w życiu.
Pojechaliśmy z Już Mężem na zakupy. I był tam ON.
Płaszczyk wiosenny, beżowy, z paskiem. Cudo.
Taki, o jakim marzyłam od trzech lat.
I Krzysiek... Kazał mi go sobie kupić. Normalnie.
Bez oszczędzania trzy miesiące, bez kombinowania, po prostu go kupiliśmy!
Inna sprawa, że trzy lata temu ważyłam jakieś 150kg i w markecie nie udałoby mi się kupić zupełnie nic.
A dzisiaj... Wzięłam XXL (a było jeszcze XXXL), chociaż spokojnie wlazłabym w zwykle XL.
Normalnie... Nie dość, że płaszczyk w markecie, to jeszcze w rozmiarze, który nie był największym z dostępnych!
Tak, pieniądze szczęścia nie dają, ale dają przyjemności. No i gdzie Ty rozmiar XL????
OdpowiedzUsuńChińska rozmiarówka jest dziwna ;p
UsuńPieniądze szczęścia nie dają, tylko zakupy, jak mówiła Marylin Monroe.
OdpowiedzUsuńBo to mądra kobieta była :D
UsuńTo podpowiedz gdzie kupiłas ten płaszczyk?? Potrzebuje XXL
OdpowiedzUsuńAuchan Żory :)
UsuńJa nienawidzę wkładania ręki do surowego jajka. Mięso może być.
OdpowiedzUsuńA co do ubrań z marketów to są coraz fajniejsze i coraz lepsze - ostatnio prędzej coś kupię w Tesco niż w galerii handlowej :)
O, tak! Tesco uwielbiam! Szczególnie wyprzedaże :D
UsuńA to prawda, najczęściej kupuję coś po obniżce albo jak jest jakiś bon do wykorzystania :)
UsuńTo lepiej uważajmy, bo możemy się na ulicy spotkać w tych samych ubraniach :D
Byłoby zabawnie :D
Usuńuwielbiam surowe mięso, oddam się za tatara:p
OdpowiedzUsuńfajnie sobie zrobic taką przyjemnośc, i fajnie miec poczucie, że waga idzie w dobrą stronę:))
Przeca Ty weganka od dwóch tygodni :>
Usuńale się oddam!:pp
Usuńtylko niit nie weźmie:PP
no dlatego tym bardziej wię, że kocham mienso!
Na wegetarianizm mogę przejść od ręki, tak szczerze ;) Jem raczej z rozsądku, niż smaku.
UsuńTatara w życiu bym nie ruszyła. Nawet widelcem. Przez rekawiczke Fuj!
Dziękuje Córeczko za ,,starą" mamuśkę 😧
OdpowiedzUsuńWtedy byłaś stara. Później odmłodniałaś i nauczyłaś się korzystać z nowinek technologii... I rękawiczek :D
Usuń:*
Z mielonym mam podobnie brr! I nie wiem czy to za sprawą jajka, mięsa czy nie wiem co :-) Szczupłości Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńDo szczuplosci to mi jeszcze bardzo daleko ;)
UsuńMielone są złe!
A myslałam, że tylko ja dziwna jestem w temacie mięsa. Tyle, ze ja każde surowe biorę w ręce, czesciej na widelec lub mieszam łychą, z głową wykreconą możliwie najmocniej w bok:-) Cieszę się z Twojego zakupu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A jak reagujesz na "zapach" gotujacego się mięsa? Ja najchętniej bym biegła w objęcia Pana Klopa ;)
UsuńA dzisiaj w robocie jak na złość większość worków z mięsem ciekla Bleee... Zacznę chyba pracować w rękawiczkach :/
Mogę sobie wyobrazić Ciebie i cieknące mięso hihi 😁, w domu to byłaby już awantura, jak to ja mam robić coś z mięsem, ja?
UsuńPóźniej szorowalam ręce płynem odkazajacym :D
UsuńI dziwię się, że mi AZS szaleje ;)
Mnie tam surowe mięso/jajko nie rusza. Moge wyrabiać. Ja NIENAWIDZĘ wymyślania co ugotować... Szlag mnie po prostu trafia jak syn przychodzi i pyta - mama, a co jutro na obiad....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O, to też! I gotować zwykle też nie lubię...
UsuńSałatki lubię robić :D