piątek, 19 grudnia 2014

Wspaniałe wieści, emisja Interwencji, pochemicznie i przedświątecznie :)

Wróciłam właśnie do domku po chemii. Po raz kolejny zostałam na noc. I tym razem już stres był mniejszy, ale wyspałam się gorzej, chociaż dłuuugo spałam. Do tego pielęgniarka dziwnie wbiła mi wentyla (robocza nazwa wenflonów ;P) i nawet ciężko mi się wyszywało, tak bolał skurczybyk :/ No ale już po. I tylko troszku mi się flaczki przewracają... I jestem baaaaaardzo śpiąca, mimo dwóch wypitych kaw :/



Po prawej na blogu znalazł się namiar na fundację "Gwiazda Nadziei". MOJĄ FUNDACJĘ! Przygarnęli mnie bez zbędnych formalności, super sprawa :) Wcześniej chciałam się zapisać do innej fundacji, ale przeraziła mnie lista koniecznych dokumentów... Nie mam siły na papierologię. A tu poszło bezboleśnie :) Będzie za co się leczyć! Hihihi! :D

Pewnie teraz część, na którą najbardziej czekacie ;P
Odebrałam wczoraj wyniki tomografii bebechów i... pierwszy raz popłakałam się ze szczęścia nad badaniami :D Tomografia mówi, iż:
alieny na wątróbce zmniejszyły się o 20-40% :)
zniknęły zwapnienia na płucach
węzły chłonne śródotrzewnowe zmniejszyły się o ponad połowę (!)
i, najważniejsze,
zniknął guz z trzustki! (był olbrzymi, prawie 3cm) pozostawił po sobie tylko zwapnienia :)))

I teraz zapytam orzecznika z ZUSu - chemia paliatywna, taaaak? :]

Z gorszych wieści - guzy w kręgosłupie dalej siedzą. Ni hu hu, aby chciały zmaleć. A bolą coraz bardziej, więc za tydzień zaczynam brać nową kroplówę, taką typową na kościozjadacze ;) Zostało mi jeszcze 5 chemii. Potem mam zapowiedzianą radioterapię na kręgosłup, a potem chemię albo na wątróbkę, albo na kości. Zależy, jak zareagują na przysmażanie radioterapią ;)

Teraz druga część, na którą pewnie czekacie ;P
"Interwencja" na Polsacie :)

Odczucia? Po pierwsze - super zmontowany :) Rozczuliłam się bardzo widząc płaczącego Tatuśkowatego. Mamuśkowata się trzyma twardooo.
Ale, o dziwo, najbardziej ruszyła mnie część z moją byłą pracodawczynią i kolegą z pracy komentującym w tle. Spędziłam na tej stacji trzy lata życia. Uwielbiałam tą robotę. Wszyscy mnie namawiali, aby zmieniła pracę, bo niebezpieczna, bo nocki, bo płaca nie najlepsza, bo stać mnie na więcej, ale... ale ja zwyczajnie kochałam tą stację. Nową szefową (ona jest na tej stacji krócej ode mnie, pracowałam jeszcze pod poprzednim prowadzącym stację i od sierpnia zeszłego roku byłam pracownikiem z najdłuższym stażem natej konkretnej stacji) bardzo polubiłam. Mamuśka nawet była troszkę zazdrosna, że widzę w szefowej autorytet, widzę w niej siebie - samozaparcie, zmotywowanie, nacisk na osiąganie zamierzonych celów. Na początku choroby bardzo mnie wspierała. A tu słyszę, że zwolniła mnie, bo... bo mogła. Bo jest przepis. A co ze mną? Jestem kolejnym przepisem? Kruczkiem prawnym? Aż kusi mnie, aby skoczyć do sądu pracy z ośmioma miesiącami przepracowanymi na zleceniu. Ale wtedy stałabym się taka jak ona. A chyba już tego nie chcę.

A teraz, dla rozluźnienia atmosfery.
Wpadł dzisiaj rano ksiądz na wizytację na salę. Ja nie biorę udziału w takich minimszach, bo jestem dość mocno antyklerykalna. Ale chciałam się do niego miło uśmiechnąć. Speszył się jakoś, dziwnie na mnie spojrzał i... uciekł. Aż poszłam do łazienki sprawdzić o co chodzi.
Dopiero tam zrozumiałam, że mój miły uśmiech wyglądał raczej jak "zjem cię, dziadu!" :D Po chemii straaaaasznie się puchnie, ledwo oczy można otworzyć. I to własnie tak wyglądało - gremlin skrzyżowany z Gollumem :D



 Może ksiądz uwierzy w elfy? ;)

22 komentarze:

  1. Lucynko no nie przesadzaj az taaaki stwór:) Ściskam Cię mocno:) A co tam pięknego na tym Twoim tamborku powstaje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucynko gratuluję!!!! Ściskam mocno!!! Oby tak dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuje, ze będzie juz tylko lepiej :) Tulam cieplutko!

      Usuń
  3. Dalej, dalej Lucynka!!! Do przodu! Trzymam kciuki! :))))
    Kasia K-Z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne wieści :) Udało Ci się wygrać bitwę, teraz musisz wygrać wojnę. Wierzę, że dasz radę, wszyscy wierzymy :) A wtedy rzucisz tym urzędasom z ZUSu w twarz ich orzeczenia i opinie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wiem, ze wygrana w tej wojnie to juz tylko kwestia czasu ;) Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  5. jestes cudownie pozytywna prawdziwa kobieta ciesze się ze jest juz troszkę lepiej .. dzieki za linka do bloga .. ja zaczynam juz dzialac ..wiesz o co chodzi :) sciskam Emilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie takie troszkę lepiej ;) Jest duuuuuzo lepiej! Dzięki za odwiedziny ;*

      Usuń
  6. Życzę zwycięstwa i sił oraz oczywiście humoru, wiktorii może nie gwarantuje ale drogę do niej rozjaśnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia w walce z alieniem, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz w fajnym stylu, mimo tego co doświadczasz jakoś bije z twoich wpisów radością. Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to nie dac się złamać i pozostać sobą :) Pozdrawiam :-)

      Usuń
  9. Bardzo fajnie, że wyniki są takie dobre, i na pewno będzie coraz lepiej. Oglądając reportaż, widząc jak Twój tata płacze, to aż łzy mi podeszły do oczu. Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tata najgorzej się rozkleil, pokazali tylko niewielka część tego, co tu naprawdę się działo. Ja z mamuska juz bylysmy zaprawione w spowiedziach przed kamera wiec było nam dużo łatwiej... Każdy czasem musi się wyplakac ;) Dzięki wielkie za wsparcie, ucaluj chłopaków ode mnie :)

      Usuń
  10. Lucynko nie wygladasz zle♥ Masz cudowna kochana Rodzine :) Polska to dziki kraj dla bogaczy ludzie bezduszni sa. Dobrze, ze robisz ten reportarz moze cos sie zmieni w tym kraju dzieki Tobie i Twojej determinacji i odwadze BRAVO ! Walcz i nie poddawaj sie ludzie wychodza, zdowieja z roznych chorob a glupie urzedasy ZUSowskie platfusy nie wglebiaja sie w te sprawy. Pamietaj spokoj, wytrwalosc, milosc bliskich, dalszych oraz nieznajomych pozwoli Ci troche zrelatywizowac i spojrzec na chorobe z innej strony. No ! glowa do slonca i spoko:) sciskam. Bes.

    ps: przesylam pozytywne MOCE !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to opisał Jeszcze Kawaler, gdy wahalam się przed wzięciem udzialu w kolejnym reportażu: "może nie zmienia dla ciebie systemu, ale na pewno przyczynisz się do tego, aby innym było lżej" ;) Dzięki za mile słowa, tulam cieplutko :-)

      Usuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)