poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Rak w czasach zarazy, czyli covid a leczenie onkologiczne

  Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, ile rzeczy ulega zmianom, gdy ten tylko z premedytacją na nie patrzy! Ten wpis chodził za mną długo, aż w końcu zebrałam wszystko w jedną żwawą kupę, co by Wam przedstawić ;)


Pani chce na oddział? A wymaz jest?

Nie da się dostać na oddział, gdy nie masz aktualnego testu na koronę. Nie to, że tylko nie da się tam położyć - w ogóle nie wejdziesz. A gdy już wejdziesz to, do uzyskania wypisu, nie wyjdziesz. Jedyny łącznik ze światem zewnętrznym to telefon i salowy, który raz dziennie goni pacjentom do sklepu. Bez Andrzeja nie wiem, czy bym wyżyła. Jakoś nikt nie wpadł jeszcze na ustawienie dystrybutorów z wodą na salach. A na lekach moczopędnych to trochę tego idzie... ;)


Ale tu cisza, jaki tu spokój!

Powoli zakradamy się do pierwszego z plusów - w poradni onkologicznej jest gdzie usiąść! Skończyły się pielgrzymki rodzinne pod gabinety, a personel jest nieubłagany i tego pilnuje. Jest też jakby mniej pacjentów, ale to może być tylko złudzenie optyczne wywołane lukami w poczekalniach.


A maseczka to gdzie?!

Na oddziale jest absolutny zakaz przemieszczania się bez maseczek. W swoim pokoju możesz i leżeć nago, ale na korytarz wychodzisz tylko w wyjątkowych sytuacjach i tylko w maseczce. Nawet przepięcie kroplówek zwykle odbywa się na sali chorych, a nie, jak wcześniej, w gabinecie pielęgniarek. Po prostu jesteś uwiązany, tak na dobre. Ale teraz personel cieszy się, gdy pacjenci śpią. Śpiący pacjent to taki niewzywający obsługi. Wcześniej jakoś ciągle ktoś mnie budził z drzemek w ciągu dnia, teraz nie ;) Muszę jeszcze wspomnieć, że większość sal chorych nie ma już drzwi pootwieranych na oścież. Przez to wchodzisz na oddział trochę, jak do więzienia... Pustka, cisza. 


Obchód już był?

Największa zagadka szpitali. Jak mogły one funkcjonować przez 50 lat z czymś, co dzisiaj okazuje się totalnie zbędne? Nie ma obchodów! Każdy lekarz z osobna odwiedza swoich pacjentów, daje zalecenia, przygotowuje wypisy. Jednak nie ma już sytuacji, że na salę wpada dziesięciu lekarzy, a każdy pacjent udaje zdrowszego lub bardziej chorego, niż jest w rzeczywistości ;) Podobnie skończyły się poranne odwiedziny księdza (mogę spać z gołym tyłkiem! :D), wizyty fizjoterapeutów czy psychologów. Tych dwóch ostatnich szkoda, lubiłam trochę się poprzeciągać na salowej gimnastyce. Mentalnie również ;)


Quo Vadis, Szpitalu?

Zmiany są. Zmian ciężko nie zauważyć, a jeszcze trudniej ich nie wprowadzać, gdy cały świat walczy. Aczkolwiek czekam z wystesknieniem na dzień, gdy nie będę musiała jednego dnia jechać na wymaz, żeby drugiego położyć się na oddziale. Nie jest to ani miłe, ani szybkie, ani tanie. Ciekawe, czy po szczepieniu też będę musiała mieć ciągle aktualny wymaz..?

3 komentarze:

  1. Co do wody, polecam mocno butelki filtrujące Dafi. Szybko się zwrócą i są bardziej eko. U mnie sprawdzały się w podróży (dawne czasy przedcovidowe). Można je napełnić gdziekolwiek, nawet w łazience.
    Pozdrawiam, Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Lucynko! Całym sercem jestem z Tobą i kibicuję Ci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie pisałam ale czytam Twojego bloga od zawsze. Mocno kibicuje, trzymam kciuki i podziwiam. Co do posta mogę się podpisać, że wszystko dokładnie tak działa, sama jestem po szpitalu, nie fajnie się teraz w dobie zarazy leży. Dużo sił dziewczyno Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)