A ja, kurka, nie wiem jak to kiedys schudlam pieknie i smacznie na diecie Montignaca. a teraz sie nie moge za to wziac. Wiem co i jak, ale jakos jestem zabloowana. Wina za moj obecny stan obarczam faceta ;) - kiedys jak bylam piekna i wiotka ;) i mi sie zaczynalo tyc, to byly opcje takie: facet nr 1: Nie zryj tyle! (wtedy bylam najszczuplesza, standardowo zwracalam uwage na to co jem), facet nr 2: Dyplomatycznie mi mowi,ze sie zaokraglam i jak tak bedzie dalej, to bede yyyy... gruba - i co, bez obrazy sie wzielam, pocwiczylam, zdrowe jedzonko - szybko wrocilam do formy (i na dlugo). Facet nr 3 (nie-Polak i to pewnie tlumaczy) mowi mi codziennie 'You're my sexy and beautiful Ziaba' bez wzgledu na to,ze drastycznie zwiekszalam wypornosc... Wyglada na to, ze krytyka jest dla mnie... zdrowsza :D
Haha :D Ja zawsze najszczuplejsza byłam tak pół roku po rozstaniu z facetem ;) Jakoś chęć zobaczenia "błysku żalu" w oczach byłego zawsze działała na mnie silnie motywujaco ;) A teraz to tak odchudzam się pomiędzy kolejnymi tabliczkami czekolady... ;) Jak byłam młodsza to jednak miałam silniejszą słabą wolę ;D
Haha :D Ja zawsze najszczuplejsza byłam tak pół roku po rozstaniu z facetem ;) Jakoś chęć zobaczenia "błysku żalu" w oczach byłego zawsze działała na mnie silnie motywujaco ;) A teraz to tak odchudzam się pomiędzy kolejnymi tabliczkami czekolady... ;) Jak byłam młodsza to jednak miałam silniejszą słabą wolę ;D
Chudniecie zaczyna sie w glowie :) Jak sa jakies problemy i czarne mysli, to wtedy diety schodza na dalszy plan :( Ale jak pieknie przeczytac, ze sie weszlo w dzinsy. Zazdroszcze!! Tez bym chciala :) (ps. to nie jedz tyle)
Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które: - obrażają autorkę bądź czytelników bloga, - zawierają tylko link, - mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia", - nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.
Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki! Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)
I tak trzymaj.Pozdrawiam serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńBrawo! Pozdrawiam gorąco, Ula
OdpowiedzUsuńA ja, kurka, nie wiem jak to kiedys schudlam pieknie i smacznie na diecie Montignaca. a teraz sie nie moge za to wziac. Wiem co i jak, ale jakos jestem zabloowana. Wina za moj obecny stan obarczam faceta ;) - kiedys jak bylam piekna i wiotka ;) i mi sie zaczynalo tyc, to byly opcje takie: facet nr 1: Nie zryj tyle! (wtedy bylam najszczuplesza, standardowo zwracalam uwage na to co jem), facet nr 2: Dyplomatycznie mi mowi,ze sie zaokraglam i jak tak bedzie dalej, to bede yyyy... gruba - i co, bez obrazy sie wzielam, pocwiczylam, zdrowe jedzonko - szybko wrocilam do formy (i na dlugo). Facet nr 3 (nie-Polak i to pewnie tlumaczy) mowi mi codziennie 'You're my sexy and beautiful Ziaba' bez wzgledu na to,ze drastycznie zwiekszalam wypornosc... Wyglada na to, ze krytyka jest dla mnie... zdrowsza :D
OdpowiedzUsuńHaha :D Ja zawsze najszczuplejsza byłam tak pół roku po rozstaniu z facetem ;) Jakoś chęć zobaczenia "błysku żalu" w oczach byłego zawsze działała na mnie silnie motywujaco ;)
UsuńA teraz to tak odchudzam się pomiędzy kolejnymi tabliczkami czekolady... ;) Jak byłam młodsza to jednak miałam silniejszą słabą wolę ;D
Haha :D Ja zawsze najszczuplejsza byłam tak pół roku po rozstaniu z facetem ;) Jakoś chęć zobaczenia "błysku żalu" w oczach byłego zawsze działała na mnie silnie motywujaco ;)
UsuńA teraz to tak odchudzam się pomiędzy kolejnymi tabliczkami czekolady... ;) Jak byłam młodsza to jednak miałam silniejszą słabą wolę ;D
Chudniecie zaczyna sie w glowie :) Jak sa jakies problemy i czarne mysli, to wtedy diety schodza na dalszy plan :( Ale jak pieknie przeczytac, ze sie weszlo w dzinsy. Zazdroszcze!! Tez bym chciala :) (ps. to nie jedz tyle)
OdpowiedzUsuń