Alieniszcze schowało się w swoją skorupkę i siedzi cicho. Mimo trzech miesięcy bez chemii nie podziało się ze mną nic nieszczęśliwego, nastąpiła stagnacja. Jedynie markery nowotworowe spokojniutko spadają sobie w dół. Co jest ewenementem na skalę światową ;)
Jest dobrze. Fajnie. No dobra...
Liczyłam na fajerwerki w postaci "Jest pani zdrowa!". Nie nastąpiły.
Dalej wiodę swój żywot z tykającą bombą zegarową w bebechach.
Moja Pani Doktor to bardzo rozsądny człek. Nie pcha pacjenta w leczenie na siłę.
Skoro stabilizacja utrzymuje się bez chemii, to po co ją dawać, skoro ona też dawała tylko stabilizację?
Zatem...
:D
Przeniesiono mnie z Oddziału Onkologicznego do Poradni Onkologicznej.
Koniec przyjeżdżania do Katowic na 7:00 i czekania na przyjęcie do 13.
Kolejną wizytę mam 11 maja o 10:30. I mam się stawić na 10;30 ;P
Troszkę mi smutno, że jeszcze alien dycha.
Ale...
Jak dobrze, że póki co jestem bezchemiczna!
Bo jak dziad znów się obudzi to zaczynamy poprawkę z rozrywki - gemzar zatańczy z cisplatyną.
Oby to nie miało miejsca ;)
Kurcze.
Czyżby rak serio stał się chorobą przewlekłą, a nie śmiertelną?
bardzo sie ciesze z tej wiadomosci od 2 miesiecy czytam twojego bloga codziennie jestem z toba dopinguje ci buziaczki. natala
OdpowiedzUsuńA niech się wlecze....aż do swojej usr....j, rakowej smierci !
OdpowiedzUsuńTobie życzę tylko zdrowia :)
bardzo dobre wiadomości! oby tak dalej i jeszcze więcej zdrowia:) a 1% oczywiście dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńraczej wygląda że bardzo serio:)))
OdpowiedzUsuńnormalnie fenomenalnie
biorąc pod uwage to i tamto, ofkors:**
super !!!
OdpowiedzUsuńznaczy sie, ze alien nie taki zly jak go maluja ;-)
buziakiii ...
troll
dobre wieści..a więc wiosno-przybywaj. :*
OdpowiedzUsuń