Nie chodzi mi o wygląd, otyłość, blizny czy inne kwestie zewnętrzne.
Nienawidzę tego, że nie mogę na nim polegać bo buntuje się przeciwko mnie.
Ból atakuje znienacka, jak złośliwy kociak kłębek włóczki - tu pacnie łapą, tam ugryzie, tu szarpnie pazurami...
Wstawać rano bez oceniania, czy coś mnie boli, co boli i w jakim natężeniu. Czy dam radę wstać i iść do pracy.
Mam dość budzenia się dwie godziny przed wyjściem z domu tylko po to, aby zdążyć w razie czego łyknąć garść przeciwbólków. Żeby zdążyły zadziałać przed pracą.
I nie boli mnie tylko wątroba. W sumie, wątroba boli mnie bardzo rzadko.
Częściej wysiadają plecy. Albo rwą mnie szwy w bebechach. Albo nieokreślone bliżej skurcze w jelitach.
Dzisiaj wstałam, ale nie dałam rady zebrać się do pracy. Jutro lekarz. Kolejne trzydniowe L4.
Za dwa tygodnie tomografia. Kontrola.
Jak zawsze drżę z obawy, że pryśnie ta moja krucha, delikatna codzienność.
Bo może i nienawidzę swojego ciała, ale tak bardzo kocham udawać, że jestem zdrowa.
Udawać, że raka nie ma i nigdy nie było...
Tak fajnie jest po prostu żyć, jak miliony innych ludzi. Zdrowych ludzi.
Oj, no, bl to zło!
OdpowiedzUsuńBardzo dobzre rozumiem złość na ciało, które zawodzi
inni nie dbają o siebie a wszystko uchodzi im na sucho, a tu...
A Twój młody wiek tym bardziej sprzyja buntowi
trzymam kciuki za zdrowie i przede wszystkim za dobre wyniki tomografii!
przytulam
OdpowiedzUsuńCóż mogę rzec... Powrotu do formy i niech ból zniknie. Trzymaj się dzielnie, a ja będę trzymała kciuki za Twoją TK.
OdpowiedzUsuńNo tak, to jest takie połączenie bezradności i niepewności - pewnie jedna z najgorszych mieszanek :) ale i tak trzymasz się dobrze i walczysz o tą codzienność, zawsze Ci gratuluję w duchu tej siły :)
OdpowiedzUsuń"Nienawidzę swojego ciała".
OdpowiedzUsuńto w kom ono ma mieć oparcie?
a Twoje ciało to Ty...
przytul, ukochaj, wesprzyj.
poczuj, jak mięknie pod Twoją czułością.
jak oddycha z ulgą.
spróbuj.
przytulam i ja!
Dorota
Czasem patrzę ze zdziwieniem na moją blisko siedemdziesięcioletnią mamę, jak śmiga na rowerze, szaleje w ogrodzie albo szoruje okna...Trudno się z tą darowaną nam w onko-pakiecie słabością i bólem pogodzić, też miewam czasem dość, ale świat nie lubi ułomności więc robimy specjalizację z udawania i żyjemy, no właśnie żyjemy, chociaż to życie smakuje inaczej to bywa piękne i tego się trzymajmy:-)
OdpowiedzUsuńTulam i trzymam kciuki za wyniki!
Lucyna jesteś silną i wspaniała kobietą. Podziwiam Cię. Trzymaj się dzielnie
OdpowiedzUsuńH
Mimo chwil bezradnosci, checi poddania sie, mysle ze jestes bardzo dzielna i wspaniala osoba. Oby badania wyszly dobrze i wrocila Ci chec i radosc zycia.
OdpowiedzUsuńNapomkne takze iz Twoj blog ma przepiekna i nietuzinkowa grafike - jak jego wlascicielka.
Mocno pozdrawiam
https://dusty36.blogspot.com/