Po wielu miesiącach udręki, życia z dnia na dzień, pozbawiania się wszelakich przyjemności, odstawiania na bok swoich marzeń i pragnień... nastał czas dla NAS.
Korzystając z okazji, że pech wziął sobie czasowy urlop...
BIERZEMY ŚLUB :D
Za trzy miesiące, trzynastego sierpnia w samo południe, powiemy sobie "tak", czy wyklepiemy jakąś tam formułkę w Urzędzie Stanu Cywilnego. A później, z garstką najbliższych nam ludzi, pójdziemy na (rzekomo uroczysty ;)) obiad do restauracji.
Niby ślub mały i skromny, ale, raz po raz, dochodzą nam nowe rzeczy do załatwiania.
Jeszcze raz trzeba skoczyć do Urzędu.
Oblecieć listę upatrzonych restauracji i wcisnąć nas na ustalony termin.
Załatwić ubranka, fryzjera, kwiaty, napoje, jedzonko.
Obrączki, nie zapomnieć o obrączkach.
Ani o zaproszeniach.
Już mnie wkurza sama myśl o wypisywaniu sterty ładnych kartoników i, mniej ładnych, kopert.
I załatwianie wszystkich adresów.
A później odhaczanie na liście, kto potwierdził przybycie.
I znowu dzwonienie do knajpy.
I bukiet, trzeba załatwić bukiet. I środek transportu.
No i jeszcze materace. Potrzebna duża ilość materacy, aby goście z drugiego końca Polski mieli gdzie przekimać.
Niby tak skromnie, a roboty niemal tyle, co przy normalnym weselu.
Na szczęście kapel nie będzie trzeba przesłuchiwać ;)
Cieszę się. Żyję na endorfinach. Ale też się boję nadmiaru obowiązków i listy "must to do".
W środę, w tym samym dniu, co ustaliliśmy termin w Urzędzie, zawitałam u onkolożki.
Byłam w szoku, że moja karta z Oddziału Onkologicznego nie poszła do Poradni Onkologicznej, tylko prosto do archiwum.
Zostałam zarchiwizowana. Oby na dłuuuugo.
Lekarka nie wymacała nic groźnego w moim brzuszku. Podobno mięciutki, a i wątroba w normalnej wielkości.
Oczekuję potwierdzenia w tomografiach. Osiemnasty i dwudziesty czwarty maja.
A potem w połowie czerwca znowuż do onkolożki.
Węszę szczęście. Próbuję je łapać.
Wycisnę życie jak cytrynkę. Albo pomarańczkę.
Albo truskaweczki. Z mleczkiem. Mniam <3
Gratulacje :) duuużo szczęścia zdrowia i miłości na nowej (fajniejszej, ciekawszej) drodze życia :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Lucynko :) i już cieszę się Twoim szczęściem :)
OdpowiedzUsuń13 sierpnia??
OdpowiedzUsuńRety, ajk ja lubie śłuby!!
chlip
chlip!!
Wspaniala wiadomosc😍😍z serca gratuluje i niech Miłość będzie z Wami😊
OdpowiedzUsuńOj bedzie sie dzialo. :D
OdpowiedzUsuńTaaak mi sie geba dla Was smieje. I wiem, ze nie przegapisz ani sekundy z nastepnych kilku miesiecy. Tak sie wlasnie zyje, Lucynko. :**
Super, gratulacje :)Oby jak najwięcej tego szczęścia było :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Jak chcesz to zprojektuję Ci zaproszenie:)
OdpowiedzUsuńGratuluję kochana, szczęścia życzę już dzisiaj :*** a ślub masz w moje urodzinki. BUZIAAAKI.
OdpowiedzUsuńGratulacje Lucynko, Wasza miłość przetrwała już bardzo trudną próbę. Życzę Wam, abyście nadal byli dla siebie oparciem, źródłem nadziei i szczęścia :)
OdpowiedzUsuńGratuluje i duuuzo szczescia zycze!
OdpowiedzUsuńCudowne wiesci zapodajesz! Gratulacje!
OdpowiedzUsuń