środa, 28 stycznia 2015

Wyłażenie z marazmu, czyli idzie wiosna! ;)

Czasami jak zerkam na podłogę w naszym domku to się zastanawiam, czy więcej na niej kociej sierści, czy moich liniejących włosów. Dzisiaj obstawiam to drugie. Sypię się strasznie... A myślałam, że gorzej z tym wypadaniem być nie może, ale jednak i owszem ;)


Ale staram się nie łamać i grzecznie, drugi dzień z rzędu, wstałam, wzięłam prysznic, pomalowałam facjatę, ładnie się ubrałam. Trzeba wypełznąć z tego marazmu okołorakowego, nie mogę się tak zaniedbywać tylko dlatego, że siedzę w domu. Mogę ładnie wyglądać. Muszę ładnie wyglądać. Koty zapewne to doceniają. Bo myślę, że mój NibyMąż widział już wszystko, co ze mną związane i już nic go nie przerazi ani nie zdziwi ;)
No. Nawet stanik założyłam. Minęło ponad pół roku od czasu, gdy ostatnio latałam na co dzień w tym skomplikowanym urządzeniu podtrzymującym to i owo, zatem męczę się okropnie i czuję strasznie ograniczona w ruchach. Ale trzeba wrócić do normalności. Koniec z zaniedbywaniem mojego i tak zaniedbanego ciałka.
A na pazurkach króluje kobalt. NibyMąż wybierał kolor i trafił w dziesiątkę :)))

Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakim wyzwaniem jest codzienność. Gotowanie, pranie, sprzątanie, ogarnianie chaosu domowego. Sama sobie z tego nie zdawałam sprawy. Ale nadszedł ten moment, gdy czas wziąć się w garść i zacząć żyć. Żyć, a nie tylko wegetować ;) Chociaż nie chce mi się ogromnie (wewnętrzny leń zyskał na sile ostatnimi czasy, wytrenował się skubany). Ale... ale dam radę, nie? No.

Ciemka poluje na pranie. Siedzi przed pralką jak zaczarowana
Czasami zazdroszczę jej wyobraźni :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)