sobota, 22 czerwca 2019

Level armagedon


Nie macie czasem wrażenia, że życie to jakaś chora gra?
Ja trafiłam na pieprzony level armagedon.
Jakiś niewyżyty nastolatek co chwilę rzuca mi do domu basen bez drabinki, czy pokój bez ścian. A w ogródku już ładnie bieli się w słońcu szereg nagrobków. I duchy latają po parterze. 
(kto grał w Simsy i kojarzy?) 

Nie było w moim życiu momentu, gdy wszystko było po prostu dobrze. 
Urodziłam się w domu, w którym z pieniędzmi było średnio na bakier. O ile do jedzenia zawsze coś się znalazło (chociaż nie raz i nie dwa w dzieciństwie usłyszałam, że "jutro nie będzie na chleb") to już o wycieczkach, jakimolwiek hobby, wyjazdach, wakacjach, koloniach czy ubraniach innych, niż z lukpeksu, mogłam zwyczajnie pomarzyć. Pewnie z nadmiaru czasu wolnego zaczęłam pisać ;)
Żeby nie było zbyt różowo, od piątego roku życia aż do osiemnastki byłam odczulana i leczona na astmę. Przebywanie na dworze w wakacje było katorgą. Nawet na słońce miałam alergię. 
Miss Polonia też nigdy nie byłam. Od zawsze miałam świadomość, że jestem zwyczajnie brzydka (starsi bracia nigdy nie pozwalą siostrze o tym zapomnieć ;)) i muszę sobie jakoś w życiu radzić bez urody. Próbowałam nadrabiać głową, charakterem, czymkolwiek. Do dzisiaj została mi z tego chorobliwa ciekawość i żądza wiedzy.

Czyli na starcie dostałam pakiet zero. Żadnych bonusów. 

Po trzydziestu latach na tym padole, mimo usilnych starań i prób, nie umiem się wydostać z tego głębokiego dna klasy średniej. Dalej nie jeździmy na wakacje, dalej jestem chora, jestem jeszcze brzydsza, niż za dzieciaka, do tego ciągle głupia, naiwna i, z każdym kolejnym dniem, coraz bardziej pozbawiona złudzeń, nadziei i marzeń.
Nie umiem się już czarnohumornie śmiać ze swojego położenia. Nie umiem udawać, że jest mi dobrze. Jest mi źle i z każdym dniem coraz gorzej. 
Pracuję dużo, długo i ciężko. Krzysiek pracuje jeszcze więcej, dłużej i ciężej. A z życia mamy tylko zmartwienia, odliczanie do pierwszego i, coraz bardziej odległe, marzenia o własnych czterech kątach. 
Wakacje? Zapomnij, naiwna ty. Jakieś kino chociaż? Dobry żart. 
Żadne z nas nie jest głupie. 
Ogarniamy jakoś syf w naszym życiu. 
Ale, z roku na rok, jest coraz gorzej, trudniej i ciemniej.
Nie mam już pomysłów, jak się wygrzebać z dna. Zacząć żyć. 

W filmach często jest tak, że bohater dowiaduje się, że ma raka i postanawia wszystko olać i zacząć spełniać marzenia. Ha! 
Zawsze w tym momencie zastanawiałam się, skąd oni biorą kasę na takie zabawy. 
Chętnie pojadę na Bora Bora. Lub Filipiny. Albo inne Hawaje. Peru też nie wzgardzę. I zawsze chciałam odwiedzić piramidy egipskie. I zobaczyć morze. Nasze, polskie. 
No i Australia. 
Australia... 

Jest jakiś sposób na przejście z levela armagedon na, nie wiem, chociażby hard?
O łatwym, lekkim i przyjemnym już nie chcę nawet marzyć. 

Z zazdrością patrzę na ludzi, którzy w życiu mają po prostu szczęście. Których żywoty są normalne. Których problemy nie są kwestią życia i śmierci. 
Nazywam ich "żyjącymi w bańce". 
Zwykli ludzie, którzy po prostu mają jakiś bonus na start. Którzy potrafią coś osiągnąć. Do czegoś dojść. 
Ja chodzę w kółko. Tak daleko, jak tylko łańcuch szpitala mi pozwoli. Moje życie codziennie się zmienia. O dokładnie 360 stopni. 

A jak ktoś mi jeszcze raz napisze, że cierpienie uszlachetnia to, przysięgam, pierdolnę go w ryj. 

5 komentarzy:

  1. Cierpienie wcale nie uszlachetnia. Cierpienie budzi złość, żal. Czasem wściekłość. W dzisiejszych czasach nie jest lekko. Tv i internet pokazują wszędzie młodych, bogatych, szczęśliwych. Ale oni też mają przegwizdane w życiu. Tylko inaczej. Nie masz kasy ale masz kochającego męża. Nie masz alergii na koty (Yupi) Masz hobby, pasję życia. Masz dupiatą chorobę ale też wiernych wspierających przyjaciół. A moja rada na wściekłość.... Zniszcz coś. Talerz, słoik, cokolwiek. W drobny mak. Mnie pomaga 😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Lucynko nie masz pojęcia jak doskonale cię rozumiem... Egzystencja szarego człowieczka jest ciężka, bardzo ciężka. A jak się do tego dołoży ciężką i przewlekłą chorobę....
    Uśmiechnij się - może jutro będzie odrobinkę lepiej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A miłość? Miłość masz, tak?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ta śliczna, zielonooka dziewczyna ze zdjęcia,
    to nie ty prypadkiem? Wiec chociaż nie wmawiaj sobie i nam "brzydoty",miła Lucynmko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz pod gorke to prawda..ale masz cos co wielu nie ma
    MILOSC z prawdziwego zdarzenia na dobre i na zle

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)