Mózg wypływa mi uszami, oczy nosem, a pory skóry robią jako prysznic.
Zgubiłam radość życia i energię, bawię się w kota - rozkładam na kanapie wszystkie członki na cztery świata strony i wchłaniam każdy powiew płynący z wiatraczka. Obok mnie rozłożone leżą koty. Mam wrażenie, że mamy mieszkanie wykafelkowane kotami - każdy zalega w miejscu, gdzie jest najchlodniej. Przez godzinę siedziałam pod prysznicem i zobaczyłam, jak wygląda pięć kotów skupionych na trzech metrach kwadratowych ;)
Szydełkowanie w taką pogodę nie wychodzi - ręce przyklejają się do brzucha, palce sklejają się ze sobą, a z brody kapie prosto na włóczkę.
Dożyliśmy czasów, w których wiosna nie istnieje, a zaraz po śniegu następują upały. Jeszcze miesiąc temu leżał u nas śnieg! Tydzień temu jeszcze grzaly kaloryfery!
Wcinam truskawki i przerzucam się na tryb letni - od dzisiaj kładę się spać o 4 nad ranem, a wstawać będę o 16. Inaczej moje życie w ogóle nie będzie miało sensu.
Wyglądam jak naleśnik. Jak za mały naleśnik wylany na zbyt dużą patelnię.
Brzegi mi się palą!
hahahaha Rozśmieszył mnie ten naleśnik. :D Ja tu też się topię, chodzę już, jakbym była naćpana. Nie lubię upałów i czuję się teraz niesamowicie zmęczona. Jedno wyjście, a potem długi odpoczynek. Marzę o ochłodzeniu i deszczu. hehe Pozdrawiam i życzę ochłodzenia. :)))
OdpowiedzUsuńW takie dni dziękuję za klimę... :)
OdpowiedzUsuńJak kawałek masła rozsmarowany na zbyt dużej kromce chleba :))
OdpowiedzUsuń