Było pięknie i kolorowo, jednorożce hasały po tęczowej polanie mojej ślicznej i uroczej rzeczywistości. I nagle się znowu zjebało.
Boli wątróbka. Zapomniałam, jak to jest!
W sumie to boli mnie chyba wszystko - kręgosłup, żebra, wątroba, czasami głowa, do tego wszystkie paliczki w dłoniach i stopach. Okazuje się też, że bycie własną szefową to chujowa robota - nie mam komu oddać L4. Maskotki leżą i wołają, opóźnienia robią się coraz większe, a ja nie mam siły się wziąć i je nadrobić. A to dosłownie z 4h i będę na bieżąco!
Ale 4h w obecnym stanie to cała wieczność...
Już we wtorek jadę na kolejną chemię. Tym razem zostaję na noc. I będę tam już sobie tak zostawała przy każdej kolejnej chemii. Zmiana przepisów podawania cisplatyny, czy tam gemzaru. Kupiłam sobie już pseudopiżamkę. I jest urocza! Pluszowa koszulka w rozmiarze 58-60, w której tonę i sięga mi do kolan, oraz dresowe spodnie. Jakoś zwykłe piżamy w szpitalu do mnie nie przemawiają ;)
Będę sobie paradowała jak modelka (very)plus size po nowym oddziale. W końcu skończyli (podobno ;)) remont. I dlatego też chcą mnie udupić na całą noc - w końcu mają na to miejsce.
Zastanawiam się tylko, ile włóczki i waty silikonowej (wypełnienie maskotek) uda mi się wepchać do plecaka razem z piżamkopodobieństwem, ręcznikiem, kapciami, kosmetyczką, słoikiem kawy i dwoma kartonami mleka. Mam za mały plecak. Stanowczo.
Widział ktoś gdzieś fajne torby podróżne? Taka na 20-25l mi wystarczy ;)))
Chyba mam stresa.
I chyba przez to się chujowo czuję.
Tylko nie umiem się przestać stresować i lepiej poczuć, ot tak, na zawołanie.
Odwykłam, cholera.
A w ogóle... Odkąd weszło na rynek Storytel jestem wierną subskrybentką. Znaczy się byłam, bo okazało się, że w Empik Go mają całą serię o Mordimerze Madderdinie.
I tak sobie szydełkuję i słucham.
Ostatnio padło na... Anię z Zielonego Wzgórza.
W dzieciństwie nie przypadła mi jakoś do gustu. Pewnie dlatego, że zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego ;) Ta jej pogoń za emocjami i pięknem! Absurdalne wpadki!
No cała Lucynka ;)
Później przesłuchałam Anię z Avonlea, teraz jestem z Anią na uniwersytecie.
Cudowne jest to, że książka mająca ponad 100 lat potrafi być dalej tak aktualna.
Przykro to wszystko czytać, bo jest Pani jeszcze młoda. Ja też mam problemy zdrowotne, choć innego rodzaju, ale wiem jakie to brzmię. Pozdrawiam i życzę zdrowia - prawie krajance.
OdpowiedzUsuńLucynko
OdpowiedzUsuńOpowieść o piżamce mnie urzekła
Jesteś supersta!!
Ja mam tak samo ze stresem. Pozdrawiam gorąco 😘🍀🌹
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby nie bolało, aby pluszowa koszulka zrobila forore:-), aby włóczki starczyło i aby wszystko sie zmiescilo do plecaka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wracaj szybciutko "bez stresa"!