A ja właśnie o tym pisałam. Wraz z każdym słowem napisanym na blogu, każdą maskotką wystawioną na sprzedaż, każdą złotówką zebraną na koncie fundacji czuję, że coraz mniej należę do siebie.
Odnoszę wrażenie, że stałam się własnością publiczną.
Taka marionetka na usługach społeczeństwa.
Muszę znowu złapać dystans.
Coś chorobliwe ciasno robi mi się w głowie, a to nie jest dobry objaw.
Do tego dupa mi mięknie.
Pamiętać - miękkie serce wymaga twardej dupy. Na odwrót to nie chce działać.
Sprawdzałam.
I nie, nie ocenzoruję "dupy".
Dupki są ladne.
Czy uważasz, że osoby, które wspomagają Ciebie nie muszą również z czegoś zrezygnować, żeby wysłać Ci choć parę groszy? Tym wpisem zniechęcasz ludzi. Kibicuję Ci i podziwiam za hart ducha, ale ten wpis uważam za wręcz szkodliwy.
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, nie jestem mistrzem pióra. Czasami nie umiem ubrać w słowa tego, co chodzi mi po głowie. Nie miałam na celu nikogo urazić, ani nic w tym stylu. Po prostu czasami mam już dość bycia ciągle na widelcu, żądań, próśb, nakazów, sugestii.
UsuńZawsze jedynym, czego pragnęłam, była wolność. A ona wymyka mi się z rąk.
Ciężko się z tym pogodzić.
To kibicuj w ciszy, tak będzie lepiej. Lucynka nikogo nie zmusza do rezygnowania z czegokolwiek. Nie masz obowiązku pomagać nikomu i z niczego rezygnować, Twoja wola.
OdpowiedzUsuńNaprawdę sądzisz, że autorka tego bloga nie wolałaby pisać np. o zagranicznych podróżach i udzielać pomocy potrzebującym? Ale jest jak jest i wyrażanie opinii takich jak Twoja z całą pewnością Jej nie pomaga, pomyśl o tym. Trochę empatii (odsyłam do wikipedii, ta jest definicja).
Sorry, musiałam.
Pozdrawiam.
Dziewczyny, spokój mi tutaj. I to już, buziaki mi sobie dać na zgodę!
UsuńDuka, ja już w sumie przywyklam, ze cokolwiek napiszę to wywołuję gównoburzę. Aktualnie jestem cholernie przeziębiona, na granicy zapalenia płuc i zwyczajnie nie chce mi się z nikim szarpać. Jeżeli mam tłumaczyć wszystkim pokolei, o co mi chodzi to wolę zmienić wpis na bardziej dosłowny i mieć jeszcze chwilę spokoju ;)
Skąd się biorą takie duki, które wszystko wiedzą najlepiej? Moja opinia, z tego co pisze Lucynka, nie była jedyną i dlatego ostatni jej wpis został zmieniony. Osoby, które wciąż odwołują się do empatii na ogół jej nie stosują w praktyce.
OdpowiedzUsuńWpis został zmieniony tylko po to, żeby sie z nikim nie szarpać ;)
UsuńCzasami piszę zbyt mało dosłownie, a nie każdy wyłapuje te drobne niuanse.
A jestem w zbyt kiepskim stanie, żeby sie szarpać z tłumem. Takie przyjemności zostawiam sobie na chwile, gdy jestem w pełni sił ;)
I już spokojnie mi tu. Blog jest oazą, tu się nie gryziemy :*
Jak osoby muszą rezygnować to niech nie pomagają,bez łaski.Jak się pomaga to nie oczekuje się wdzięczności.Taka Prawda:)A Ty pisz Dziewczyno co chcesz to Twój blog i twoje pisanie.Nie musisz włazić w "dupę" komuś ,bo .......Powodzenia I Buziaki:)PISZ CO CHCESZ(AŚKA)
OdpowiedzUsuńO to to! Ja od nikogo nie wymagam, żeby mi pomógł. Nie piszę do obcych ludzi wiadomości na fb, że zbieram kasę. Ba nawet do znajomych nie wysyłam takich wiadomości!
UsuńZa każdą pomoc jestem zawsze wdzięczna, za każdy grosz, każdy uśmiech, każde dobre słowo. Ale nie jestem w stanie każdemu podziękować w sposób materialny.
Pisac,co chcę będę, jak się troszkę znowu obuduję murem niewzruszenia. Póki co mam popękaną skorupkę i biorę wszystko zbyt do siebie ;)
Ja chyba czegoś nie rozumiem...To jakiś absurd! Przecież zajmowanie się rękodziełem to Twoja PRACA, a za PRACĘ należy się PŁACA! Jeśli ktoś nie chce pomagać niech tego nie robi! A jeśli robi to niech nie oczekuje dowodów wdzięczności. Ludzie! Trochę logicznego myślenia i mniej egoizmu!!! Ściskam Cię Lucynko i życzę (oprócz zdrowia oczywiście) tej twardej zupki;-) Nie przejmuj się głupkami i rób swoje! I pisz dla nas!
OdpowiedzUsuńNo właśnie w naszym społeczeństwie jest średnio akceptowalne zarabianie na rękodziele ;) A to jest w sumie jedyna rzecz, do której naprawdę mam smykałkę. Moje dłonie robią wszystko, co tylko sobie wymyślę.
UsuńMogłabym liczyć cały czas na fundacje i Czytelników, ale nie chcę. Chcę robić to, co umiem i na tym zarabiać.
Ba! Ja nie tylko chcę, ja to robię :)
Może ten zalążek sukcesu tak ludzi razi? Nie wiem.
I tak jestem besztana za "brak empatii", gdy odmawiam podarowania czegoś na jakiś tam bazarek. Mam wystarczająco dużo znajomych, którzy zbierają pieniądze na leczenie, do tego szukuję się już na licytacje WOŚPu. Ale, według większości, powinnam wszystko oddawać, wszystkim pomagać, pozbyć się ambicji, a już, nie daj Boże, nie próbować prowadzić firmy! Przecież prywaciarze to zuo! ;)
Swoją drogą - jak dokopałaś się do starego wpisu? Trochę zbyt pochopnie go usunęłam.
Muszę gdzieś zapisać, że z gorączką nie rusza się nic na blogu ;)
Tulam Cię ciepło, Zupko :D
Jeszcze podpisać się zapomniałam że wzburzenie:-) Ania
OdpowiedzUsuńI nie zupki tylko dupki! Ach ten słownik :-) Ania
OdpowiedzUsuń